26 listopada 2015

"Masa, masa, moc, kiełbasa" - czyli dieta na "puchatość"

Prawidłowo skomponowana dieta pozwala nam zrzucić zbędne kilogramy, ale to przy bilansie ujemnym. Z kolei jeśli przestrzegamy naszego zapotrzebowania kalorycznego jesteśmy wówczas na utrzymaniu. Co się stanie zatem, jeśli dodamy do ilości naszych kalorii np. setkę więcej, lub od razu trzy? Automatycznie przejdziemy do tzw. "diety na masę". Jak się za to zabrać i na czym to polega? W dzisiejszym poście dowiecie się właśnie wszystkiego o przeciwieństwie dobrze wam znanej redukcji.

Wiele z nas stara się o efekt większej, jędrnej, a przy tym zgrabnej pupy, smukłe ramiona z widocznym bicepsem oraz lekko zarysowane mięśnie brzucha. Jednak często, z powodu tego iż dopiero co wyszliśmy z "zimowego stanu", a nasza oponka dawno poszła daleko w zapomnienie, boimy się każdego wzrostu wagi, który w naszym mniemaniu, może doprowadzić nas tylko jednego... punktu wyjścia. 


Prawda jest jednak nieco inna i wcale te kilogramy na plusie nie muszą być takie straszne jak nam się wydaje, jeśli oczywiście odpowiednio się do tego przygotujemy. Prawidłowo skomponowana dieta na masę stanowi uzupełnienie treningu na masę, czyli siłowego z wykorzystaniem ciężaru wolnego bądź własnego ciała. Dzięki niej znacznie szybciej pojawią się efekty naszych ćwiczeń. Poddając organizm wysiłkowi fizycznemu zwiększa się jego zapotrzebowanie na kalorie. To ile będziemy musieli dostarczyć dodatkowych kalorii jest kwestią indywidualną i zależy między innymi od intensywności treningów, naszych osobistych uwarunkowań. To jak obliczyć nasze zapotrzebowanie, możecie sprawdzić tutaj




PROPORCJE DIETY NA MASĘ


Przygotowując dietę na masę musimy pamiętać o dostarczeniu organizmowi zbilansowanych posiłków zawierających odpowiednie proporcje węglowodanów, białek, tłuszczy oraz witamin i mikroelementów.


Ilość posiłków spożywanych w ciągu dnia powinna wahać się pomiędzy 5 a 6 o stałych porach. Pamiętajmy, że nasz organizm w głównej mierze składa się z wody, dlatego powinniśmy pić minimum 2 litry wody niegazowanej. 


Węglowodany


To podstawowe źródło energii dla naszego organizmu, paliwo, które stopniowo uwalnia się, napędzając nasz organizm. Produkty bogate w węglowodany złożone dostarczają nam siły na dłuższy czas niż te, które posiadają węglowodany proste. Najwięcej przyjmujemy ich rano, w posiłkach przed i po treningu.


Jakie produkty powinny się znaleźć w naszej diecie?

  • produkty zbożowe - kasza, ryż


  • makarony, najlepiej te pełnoziarniste


  • warzywa - fasola, ziemniaki


  • owoce - banany


  • płatki owsiane


  • pieczywo pełnoziarniste



Ponadto na masie możemy pozwolić sobie częściej na małe grzeszki w postaci cheat mealów. Jednak musimy pamiętać o umiarze, który pomimo sezonu na puchatość powinien być taki sam, jak i na redukcji.


Dzienna dawka spożywanych węglowodanów powinna wynosić między 5g - 7g/1kg masy ciała, a 1g węglowodanów to ok. 4 kcal.



Białka


Biała są podstawowym składnikiem budulcowym mięśni. Zalecana dzienna dawka to 2 gramy na każdy kilogram masy ciała. Ostatni spożywany posiłek w ciągu dnia powinien zawierać najwięcej białka, a możliwie najmniej węglowodanów.


Co zatem będzie zawierać dużo białka?



  • mięso - drób, wołowina


  • ryby


  • jaja


  • biały ser


  • mleko


  • jogurty


  • rośliny strączkowe np. bób, groch, fasola, soczewica, ciecierzyca



Dzienna dawka spożywanego białka powinna wynosić między 2g - 3g/1kg masy ciała, 1g białka to ok. 4 kcal.


1g spożytego białka powinien odpowiadać spożyciu 24 kcal węglowodanów i tłuszczy z czego tłuszczy powinno być ok. 25%.



Tłuszcze


Są istotnym składnikiem odżywczym, zwłaszcza dla nas kobietek. Również stanowią źródło energii dla naszego organizmu oraz są niezbędne w procesie budowy masy mięśniowej. 


Co najlepiej jeść?



  • oliwa z oliwek
  • tłuste ryby
  • orzechy



Dzienna dawka spożywanego tłuszczu powinna wynosić ok. 1g/1kg masy ciała, 1g tłuszczów to ok. 9 kcal.



Po rozpoczęciu takiej diety możecie zacząć balansować między łączeniami jak np. na śniadanie zamiast tradycyjnych węgli, zjeść B+T. W tym okresie najłatwiej będzie wam poznać swój organizm i jego funkcjonowanie, by potem na redukcji wiedzieć możliwie wszystko to, co umożliwi wam nie popełnienie żadnego błędu. 

Jeśli spotkacie się z stwierdzeniem, że powinno wyglądać to tak: 60% białka, 30% węgli i 10% tłuszczy to jest to, co jest niezmienne, to po prostu to olejcie. Sami musicie zdecydować jaki rozkład jest dla was samych najkorzystniejszy. 

Jednak ja jako kobieta dam wam, dziewczynom, jedną ważną radę. Te proporcje dobre są dla faceta. My musimy pamiętać o tym, by jednak tłuszcze w naszej diecie występowały przynajmniej w 30%. Inaczej zaburzymy naszą gospodarkę hormonalną i narobimy sobie naszym masowaniem więcej szkód jak pożytku. 


SZYBSZE EFEKTY


Jeśli nie jesteś w stanie dostarczyć organizmowi wystarczających dawek węglowodanów oraz białka dietę powinny uzupełnić odżywki białkowe, o których była mowa kilka postów wcześniej, białkowo-węglowodanowe, węglowodanowe. 

W takim razie jak powinien wyglądać trening takiego masującego? OCZYWIŚCIE CIĘŻARY, CIĘŻARY I JESZCZE RAZ CIĘŻARY.

Trening na masę stanowi podstawę dla treningu na rzeźbę oraz treningu na siłę. Ćwiczenia wykonywane w oparciu o trening na masę mają za zadanie spowodować naturalny wzrost tkanki mięśniowej. Przygotowując plan treningowy ćwiczenia musimy dobrać tak, aby odpowiadały naszym oczekiwaniom oraz były zgodne z naszymi możliwościami.


PLANOWANIE ĆWICZEŃ

Na etapie opracowania planu treningowego wraz z kolejnymi dniami trwania treningu musimy uwzględnić możliwość zwiększania wagi ciężarów po to, żeby mięśnie stale otrzymywały bodziec do wzrostu. Istotą treningu na masę jest dobieranie możliwie dużych obciążeń oraz małych ilości powtórzeń.
Jednak jeśli jesteś nowicjuszem tak, jak ja, zacznij po prostu z ciężarem właśnego ciała, a potem dodawaj lekkie obciążenia stopniowo.

PAMIETAJ! Ćwiczenia na poszczególne partie ciała muszą odbywać się minimum w odstępie 1 dnia, tzn. ćwiczymy co drugi dzień!

To jak ułożymy sobie plan treningowy, zależy tylko i wyłącznie od naszego upodobania. Według mnie najlepiej ćwiczy się górne partie razem, dolne razem, a brzusio osobno. Jednak każdy z nas jest inny i nie wszystkim musi podpasować tak rozpisany plan. Musicie po prostu wiedzieć na co kładziecie jaki nacisk i na czym chcecie się skupić najbardziej, bo jest to waszą słabszą stroną.
Przed każdym treningiem należy pamiętać o wykonaniu rozgrzewki oraz rozciągnięciu mięśni przed oraz po ćwiczeniach.
Czytaj dalej »

23 listopada 2015

BE ACTIVE TOUR z Ewą Chodakowską


BE ACTIVE TOUR powered by SANTE
Ogólnopolskie warsztaty fitness ♥

No więc jak wiele z was wyczytała na moim asku, bądź instagramie 22.11.2015r (niedziela) odbyły się Warsztaty Be Active w Katowicach! Nie mogłam zaprzepaścić takiej okazji i od pojawienia się w internecie biletów, kupiłam je :) Tak, sztuk dwie, bo jakbym mogła nie wziąć ze sobą swojej mamusi, która do dziś wytrwale chodzi ze mną na każde zajęcia aerobiku :)

Także w tym poście chciałabym wam pokrótce odpowiedzieć na wszelkie pytania, które napływają do mnie już od wczoraj :) Na początek pokaże wam jak wyglądał program całego spotkania:
PROGRAM*:
10:30 – 12:00 – Rejestracja uczestniczek, wydawanie opasek identyfikacyjnych
12:00 – 17:00– Treningi i spotkanie z dietetykiem:

  • Trening z Maciejem Jopkiem (Zumba)
  • Trening z Ewą Chodakowską (Fitness)
  • Spotkanie z dietetykiem Studia Be Active
  • Trening z Lefteris Kavoukis 
  • Trening z Patrykiem Rożnieckim (Dance)
  • Trening z Piotrem Karwatem (Cross Training)
  • Trening z Tomaszem Choińskim (Fitness)

    CO ZABRAĆ ZE SOBĄ:
    - matę
    - mały ręcznik
    - wodę mineralną
    - zdrowe przekąski
    - sportowe obuwie przeznaczone do ćwiczeń fitness
    - strój sportowy na zmianę
    - potwierdzenie przelewu za zakupiony bilet wstępu na warsztaty



Jak widzicie treningów nie było mało, więc wypadało zaopatrzyć się w jakieś zdrowe jedzonko o czym nawet zostało wspomniane :) Ja przyszykowałam sobie 3 posiłki z racji tego, że wyjeżdżałam z Żor (ok.30km do Katowic) o 10 a wróciłam po 18. Pierwszy przyszykowany posiłek był moim drugim śniadaniem i było to jabłko z marchewką :) Wolałam nie przesadzać z jedzeniem, by na treningu czuć się komfortowo i dawać z siebie 100% ! Na miejscu jak okazało się, zostały zorganizowane "challenge" np. kręcenie hula-hop przez minutę, za co dostałam batona "Go on" :D Następnie zostałam poczęstowana waflem ryżowym z masłem orzechowym firmy Sante i udałam się do pomiaru masy ciała, tkanki tłuszczowej, mięśniowej itp. Stwierdziłam, że czemu nie :) Wszystkie dane prześlą mi na e-mail, niestety jeszcze ich nie otrzymałam.. Kiedy je dostanę, na pewno podzielę się z wami na asku, bądź najbliższym poście :) No to drugim posiłkiem po treningu Macieja i Ewki był makaron czekoladowy z jogurtem białkowym (jogurt naturalny i odzywka białkowa). Korzystałam, gdyż odbywało się akurat spotkanie z dietetykiem :) Ostatnim posiłkiem była kanapka z pasztetem sojowym, papryką i kiełkami jarmużu, którą skonsumowałam już w drodze powrotnej :)


Muszę wam powiedzieć, że nie wyobrażałam sobie takiego powera! Pierwszy trening z Maciejem Jopkiem okazał się super..... rozgrzewką :D Kolejny trening z Ewką był już w formie tabaty, ale jak każdy, trwał 45-60min :) Potem tak jak wspominałam, można było sobie trochę odpocząć a potem trening z Puzlem! *-* Kolejno tańce z Patrykiem Rożnieckim. Nie spodziewałam się, że tak mi się to spodoba! Gdybym dysponowała większym czasem, to za pewne zapisałabym się na jakiś Dancehall czy coś hehe :D Przedostatni trening był z Piotrem Karwatem.. I tu już wysiadłam. Nogi momentalnie odmówiły mi posłuszeństwa.. trzęsły się jak galaretki. 20 minut odpoczęłam, po czym wstałam i ćwiczyłam dalej! Taka SIŁA była na tej sali! Nie dało się siedzieć spokojnie! ♥ Ostatni trening był z Tomkiem Choińskim i to był zdecydowanie hardkor, który CUDEM przeżyłam i byłam z siebie dumna!


Ten dzień zaliczam do najbardziej wykańczających i udanych jednocześnie! Niesamowite emocje, atmosfera, fura endorfin, która zalewała moje ciało po każdym treningu! Większości nie potrafię opisać, jak na przykład uczucie, gdy ćwicząc zumbe spojrzałam się na trybuny i ujrzałam Ewkę machającą do nas i posyłającą buziaki.. Jestem pewna, że gdy pojawi się w pobliżu podobne spotkanie z Ewcią, będę tam pierwsza! 


Na wyjściu każdy dostał prezencik :) A w nim otręby owsiane, dezodorant z adidasa, żel do golenia, batonik z Sante (skonsumowany już przez moją mamę) i dwie płyty Ewy Chodakowskiej :)

No i to tyle co mam do powiedzenia na temat tego cudownego dnia! Zachęcam wszystkich do wzięcia udziału w takiej imprezie! Na prawdę warto! ♥


/Andzia
Czytaj dalej »

17 listopada 2015

Słodki narkotyk - czyli uzależnienie od cukru cz.II (praktyka)

W ostatnim poście, w pierwszej jego części, dotyczącym uzależnienia od cukru, podałam wam fakty. Samą teorię, tak na prawdę w pigułce. To co każdy powinien wiedzieć, by postawić przed sobą wybór - jeść cukier czy nie jeść. Pytanie, na które właśnie "teoretycznie" wszyscy znają odpowiedzieć, mimo iż teorii do końca nie znają.

Dziś zajmiemy się częścią drugą - praktyką. Objawy i walka z tą chorobą, bo to uzależnienie można tak właśnie już nazwać, jak i moje własne doświadczenia. Jeśli chcecie wiedzieć, co doprowadziło mnie do stanu sprzed lutego 2015, czytajcie dalej.


Każdy z nas tak na prawdę lubi czasem usiąść i po prostu oddać się chwili przy ulubionej książce, z kubkiem gorącej czekolady, ciepłym kocykiem i... toną słodyczy obok. Nie wyobrażasz sobie oglądania filmu w kinie lub po prostu rodzinnego seansu bez stołu zapełnionego słodkościami? Przeżywasz właśnie rozstanie z chłopakiem, a jedyne wyjście to scena rodem z amerykańskiego filmu, czyli kubeł lodów, łzawy film i czekoladki?
To pierwsze kroki do tego, aby stwierdzić uzależnienie. Nie wierzysz mi, hm? W takim razie już za chwilę przetrzesz oczy ze zdumienia, a sumienie po prostu ruszy Cię z fotela.

Słodycze kojarzą nam się od urodzenia z czymś przyjemnym, bywały nagrodą, pocieszeniem i/lub zagłuszeniem złych emocji. Nawet pierwsze pokarm - mleko matki - ma słodkawy smak.
Kiedy je jemy podnosi się wówczas poziom serytoniny, znanej nam bliżej jako tzw. hormon szczęścia. Serytonina odpowiada za nic innego, jak za nasz dobry nastrój. poczucie szczęścia, stan relaksu, spokoju oraz pozytywne pobudzenie. Jej obniżony poziom natomiast towarzyszy depresji.

Słodycze uzależniają przedewszystkim fizycznie. Nasz organizm zaczyna kojarzyć słodycze, czyli bodziec, z reakcją jaką w nim wywołały - np. uczuciem chwilowej błogości, szczęścia w trakcie spożywania ciastka lub batona. Poprzez mechanizm warunkowania, organizm zapamiętuje je i w sytuacji napięcia, stresu, nerwów domaga się jakiegokolwiek pozytywnego bodźca. Kodujemy sobie w głowie i organiźmie ten przemiły stan i zaczynamy chcieć go odtwarzać, powoli stając się niewolnikami tegoż to cukru. Właściwie większość nawyków powstaje na poziomie skojarzeń, ale najgorsze są właśnie te, które sprawiają nam najwięcej przyjemności.

"nie jestem pięknością, ale zjem sobie czekoladkę, a co mi tam, od jednej nie utyję", "nie wyszedł mi sprawdzian, zjem sobie kawałek czekolady, będzie mi lepiej", "zakupy były udane, uczcijmy to wypadem do cukierni", "nic mi nie idzie, wynagrodze sobie to lodami" - takie wymówki są częste. Wiem to z autopsji i uwierz mi, kązdy znajdzie jakiekolwiek wytłumaczenie dla małego "coniecoś". Im większa frustracja i dyskomfort związane z niepowodzeniami życiowymi, niespełnionymi marzeniami, planami i smutkami dnia codziennego, tym większa potrzeba wynagrodzenia sobie jej.


Jakie są więc pierwsze objawy uzależnienia od cukru? Co powinno nas zaspokoić?

Pierwsze objawy to przede wszystkim silna ochota na słodką przekąskę, której nie umiemy sobie odmówić. Mało tego, jesteśmy gotowi przezwyciężyć wszelkie trudności, aby tylko ją zdobyć. Kobieta uzależniona od słodyczy jest w stanie w nocy pobiec w szlafroku na najbliższą stację benzynową po batonik czy przez godzinę przetrząsać każdy kąt w domu w poszukiwaniu czekolady Potrzeba zjedzenia słodyczy powoduje, że nic innego się nie liczy, wszystko inne musi poczekać. - Nieważne, że spóźnię się do pracy, szkoły, na ważne spotkanie, uczelnie czy umówione wcześniej spotkanie ze znajomymi, ale muszę zatrzymać się w najbliższej cukierni i kupić sobie jakieś ciacho, bądź stanąc w najdłuższej kolejce pobliskiego sklepu po batona. Kiedy ochota staje się nadrzędnym celem, nie jest już dobrze.


Czy osoba uzależniona może sama uporać się z tym problemem, czy bez specjalisty raczej nie da rady?

Są osoby, którym udaje się rozstać z nałogiem w pojedynkę, jednak to nieliczne przypadki. Dopiero pomoc specjalisty sprawia, że ten proces staje się szybszy i łatwiejszy, a także mniej bolesny Dzięki terapeucie pozbędziemy się uzależnienia w sposób odpowiedni, nie na zasadzie: „Od dzisiaj zero słodyczy!", lecz stopniowo, etap po etapie. Zawsze, można zrobić eksperyment, nim skorzystamy z pomocy specjalisty, i np. umówić się z samym sobą, że dzisiaj zjemy słodyczy o połowę mniej niż zwykle. Jeśli to się uda, jest szansa pokonania problemu bez interwencji z zewnątrz.


Jak wyglądają te etapy?

Pierwszy etap to uświadomienie sobie, że mamy problem. To bardzo trudne, bo wiele osób nie przyznaje się przed sobą, że nie ma nad czymś kontroli, wypiera to. Kolejnym etapem jest zrozumienie, jak ważną funkcję pełnią w naszym życiu słodycze. Po co je jemy, co nam dają, co chcemy dzięki nim osiągnąć? Paradoksalnie musimy zastanowić się nad korzyściami płynącymi z jedzenia słodyczy. Trzeci etap to zdanie sobie sprawy z konsekwencji objadania się słodkościami: przytyłam 15 kg, pogorszyła mi się cera, psują mi się zęby, wydaję na słodycze tyle pieniędzy, że mogłabym sobie za nie kupić wystrzałowy ciuch czy zafundować ekstra zabieg u kosmetyczki itd. Im dłuższą listę stworzymy, tym lepiej, bo będzie ona podstawą do budowania motywacji do rzucenia nałogu. Ważne, aby ta lista była indywidualna. Czwarty etap polega na wyobrażaniu sobie, jak moje życie będzie wyglądać po rozstaniu się z nałogiem: jestem szczupła, mam zdrowe zęby i więcej pieniędzy w portfelu... Kolejnym krokiem jest opracowanie, wspólnie z terapeutą bądź też samemu planu wyeliminowania słodyczy, ale nie natychmiast, lecz stopnio.

SPRAWDŹ NA PODSTAWIE TESTU CZY ABY NA PEWNO NIE JESTEŚ UZALEŻNIONY

Jeżeli masz za sobą wszystkie etapy podejścia psychologicznego możesz przejść do wdrążania walki w życie. Tutaj dam Ci kilka wskazówek na to, jak możesz pomóc sobie samej, w oparciu o moje własne doświadczenia. Dokładną historię opowiem wam już niebawem, teraz pokrótcce :)

Dokładnie w lipcu 2013 moje życie nabrało kompletnie innego tempa, jednak dużo wolniejszego. Tyb życia zdecydowanie siedzący, dom-szkoła-dom, a do tego poruszanie się tylko autobusami. To nie zrobiłoby mi tak wielkiej krzywdy, jak fakt, że jadłam tylko i wyłącznie ser, ziemniaki, białe pieczywo i pospolite, domowe obiadki (porcja przewyższała porcje mojego taty, który pracuje fizczynie na budowie).
Zaczął się rok szkolny w zupełnie obcym dla mnie miejscu, kraju z obcymi ludźmi, a wszyscy rozmawiali w obcym dla mnie języku, który słyszałam pierwszy raz w życiu. Wraz z rokiem szkolnym rozpoczęły się dla mnie problemy, które w późniejszym czasie zajadałam słodkościami. Kieszonkowe, które wtedy dostawałam od rodziców, było pochłaniane przez dzienne zakupy coraz to nowszych i pyszniejszych słodyczy, a co wtorek i czwartek pożerałam 2 bułeczki francuskie z czekoladą i lukrem, dość popularny przysmak dla dzieci w kafeteriach niemieckich. Brak regularności w posiłkach sprawiał, że ciągle odczuwałam głód, który mógł zaspokoić mój ulubiony batonik, a był nim knopers.
Przychodziłam ze szkoły głodna, zła smutna, rozczarowana. Wszystkie te emocje we mnie aż buzowały i by je zagłuszyć sięgałam po najbliższe pudełko z ciastkami. Doszło już nawet do momentu, że tata, z którym mam na prawdę wspaniałe relacje przez całe swoje życie, powiedział mi, że za chwile nie zmieszczę się w wejściu do mojego pokoju i będą musieli wymienić drzwi na większe.
Byłam zrozpaczona.. zawalił się dla mnie świat. Do tego dochodziły zakupy ubraniowe z mamą, gdzie z miesiąca na miesiąc przybywało rozmiaru. Za każdym razem kończyło się płaczem i pretensjami do rodziców.
W końcu zaprzestali kupowania słodkości, a ja kryłam moje niezdrowe, słodkie zakupy po szafkach, gdzie nikt nigdy nie zaglądał.
Nie ważne czy byłam głodna, pełna, zła, nerwowa, zestresowana, szczęśliwa, smutna, wesoła czy... ZNUDZONA, po prostu jadłam. Tak działa ten mechanizm. Najczęściej z powodu nudy szłam do kuchni, by trochę się "poruszać". Potrzeba jedzenia cukru sięgała już tego stopnia, że byłam wstanie nie iść na lekcje, by kupić sobie jakąś limitowaną edycje milki.
Aż pewnego pięknego dnia wróciłam do Polski, myśląc wtedy, że na stałe, co wiązało się z powrotem do ręcznej. Musielibyście widzieć minę moich trenerów na to, co zastali tego dnia widząc mnie.. Zaczęli wrednie dogryzać, że mam schudnąć, porównując mnie do ponad 100kg dziewczyny z mojej drużyny. Płakałam każdego dnia. Postanowiłam z tym walczyć, nieudolnie, bo negatywne komentarze działały tylko na moją niekorzyść. Zostawiłam to w spokoju i tyle, odpuściłam.
Wróciłam do niemiec. Przypomniał mi się mój stan, kiedy byłam w DE poraz ostatni. Totalna masakra. Podjęłam walkę! Mając ogromną motywacje, chęć udowodnienia sobie, a przede wszystkim ludziom, którzy w tamtym złym dla mnie czasie tylko mi dogryzali, że potrafię i zmienie swoje życie.
Udałam się po wsparcie do rodziców, którzy definitywnie skończyli z kupowaniem słodyczy, a jeśli były one w domu, to chowane z dala ode mnie. Założyłam sobie mój dzienniczek motywacyjny. Pisałam w nim wszystko to, co chcę osiągnąć, wklejałam zdjęcia, notowałam motywujące treści. Szukałam zamienników dla moich ulubionych słodyczy. Brałam pod uwagę tylko alternatywy dla tego, co jest dla mnie krótko mówiąc zakazane. Spędzałam dnie i noce nad stronkami z motywacją dla fit osób, a potem podjęłam się diety.. a o tym, jak wyglądało to dalej, napiszę osobnego posta.

Streszczając krótko i zwięźle.. Potrzebujecie wsparcia, źródła motywacji i przede wszystkim uświadomić sobie jak wielki jest problem. Potem będzie już tylko z górki. Notujcie każdy swój dzień, na koniec tygodnia sprawdzajcie, gdzie jest błąd i starajcie się w następnym go eliminować!

Mam nadzieję, że niektórzy zdali sobie sprawę jaki niosą na swoich barkach ciężar i to, że będzie on jeszcze cięższy z czasem.
Trzymam kciuki za was i liczę na to, że już wkrótce będę mogła być dumna z was, i tego co osiągnęliście, ile jest za wami.


Czytaj dalej »

12 listopada 2015

Omlecik kakaowo-marchewkowy!

Parę osób pytało mnie o przepis na jedno z moich weekendowych (bo tylko wtedy goszczą u mnie placki,omlety,naleśniki i inne czasochłonne posiłki) śniadań ! Otóż, ostatnio postanowiłam zrobić omlet z udziałem marchewek, które aż wysypywały się z mojej lodówki. Był to mój pierwszy taki eksperyment z użyciem warzywka do omletu na słodko, ale powiem wam, że smak był niebiański! Ta słodycz marchewki idealnie komponowała się z kakao i bananowym jogurcikiem. Na pewno powtórzę sobie tego omlecika, oczywiście znów w innej wersji o czym na pewno napiszę na asku :) A teraz chcę podzielić się z wami tym przepisem! 





Przepis na 1 porcje:

  • jajko
  • białko jajka
  • 3 łyżki otrębów (ja dałam dwie owsianych i jedną pszennych)
  • 2 marchewki
  • łyżeczka kakao
  • szczypta sody oczyszczonej
  • olej kokosowy

Marchewki ścieramy na małych oczkach. Białka ubijamy z sodą na sztywną pianę. Dodajemy żółtko, kakao, otręby, sodę i smażymy na oleju kokosowym. Ewentualnie można dodać jakieś słodzidło, ja użyłam stewii :)

dodatkowo użyłam:

pół kubeczka jogurtu naturalnego
pół banana
łyżkę nasion chia
suszona żurawina


Dzień wcześniej do połowy kubeczka jogurtu, dodałam łyżkę chia i odstawiłam do lodówki. Następnego dnia do jogurtu dodałam pół rozgniecionego banana i posmarowałam nim naszego omlecika. Dodatkowo posypałam suszoną żurawiną :) Smacznego!!

wartość energetyczna 1 porcji: 440 kcal
B: 24 g T: 15 g W: 55 g


Czytaj dalej »

9 listopada 2015

Słodki narkotyk - czyli uzależnienie od cukru cz. I (teoria)

Cukier działa na mózg podobnie jak każdy inny narkotyk - uzależniająco. Czy zatem również powinien zostać wzniesiony zakaz jego sprzedaży? Jak sobie poradzić z problemem, którego na pozór nie widać? Czy da się z tego wyjść? I czy tak na prawdę jest to tak banalna sprawa, na jaką wygląda?

Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziecie w dzisiejszym poście, który był obiecywany zaraz na początku powstania tego bloga.
Dowiecie się również o moich doświadczeniach z tym tematem, które miały miejsce nie tak dawno.


Może zacznijmy od początku. O co tak na prawdę będzie się tutaj rozchodziło, bo jak wiemy biały cukier jest mega popularnym produktem, a przy tym bardzo wpływowym na organizm człowieka.

Cukier buraczany – jedna z dwóch najpopularniejszych odmian cukru jadalnego spożywanych na świecie obok cukru trzcinowego. Składa się niemal w całości z sacharozy. Jako gotowy produkt, jest w Polsce nazywany cukrem spożywczym.



Cukier spożywczy może być również wzbogacany o dodatki:

  1. cukier waniliowy,
  2. cukier wanilinowy (nie mylić z waniliowym),
  3. cukier z pektyną.


Przy opisie stosuje się następującą terminologię dotyczącą cukru:


  • Cukier – oznaczenie dla disacharydu sacharozy i dla produktów przemysłu cukrowniczego których głównym składnikiem jest sacharoza.
  • Cukier biały – krystaliczny cukier wysokiej czystości. Określenie poszczególnych gatunków cukru białego następuje cyframi arabskimi, np. „cukier biały 1” lub „cukier biały 2”. Dalsze liczby określają gorszą jakość cukru.
  • Cukier inwertowany – mieszanina równych części glukozy i fruktozy, powstaje przez hydrolizę sacharozy (inwersja).
  • Cukier kandyzowany (kandyz) – cukier o dużych kryształach otrzymany po specjalnej krystalizacji.
  • Cukier powrotny – gotowe produkty (cukier biały, cukier surowy), które na skutek niedostatecznej jakości zwracane są do procesu technologicznego.
  • Cukier surowy – krystalizowany cukier o mniejszej czystości. Jest produktem końcowym w fabrykach cukru surowego lub produktem pośrednim w fabrykach cukru białego. Nie dotyczy trzeciego produktu. Określenie następuje według czystości cukru (np. mączka 1, mączka 2).

 W 1880produkcja cukru buraczanego przewyższyła po raz pierwszy światową produkcję cukru trzcinowego. W roku 1900 produkcja roczna cukru osiągnęła 11 milionów ton z czego cukier buraczany stanowił 50%. Dziś jest jednym z najszerzej konsumowanych produktów spożywczych i jednym z najtańszych. Produkcja światowa dawno przekroczyła 100 milionów ton rocznie.          
                                                                  via. Wikipedia


Skoro mamy już za sobą przedstawienia bohatera dzisiejszego posta na tyle, by zrozumieć lepiej o czym będzie mowa, możemy przejść o krok dalej w teorię.

Człowiek w ciągu roku spożywa AŻ 55kg cukru rocznie! Oczyszczony, lub inaczej rafinowany cukier, nie zawiera składników odżywczych. Dlatego też nie bez powodu biały cukier często przez dietetyków zwany jest "białą śmiercią" lub po prostu "pustymi kaloriami".


PUSTE KALORIE

Każda łyżeczka, a to już 5-8g, to 20 pustych kalorii. Spożycie białych kryształków powoduje radykalny skok insuliny we krwi, chwilę przyjemności i odrobinę energii. Dlatego zaraz po jego spożyciu w trzustce, a ona jest odpowiedzialna za wytwarzanie odpowiedniej ilości insuliny w organiźmie, w celu utrzymania stałego poziomu cukru we krwi, panuje chaos! Zaburza on w jednym momencie pracę tego narządu. Jednak po jakiejś chwili glukoza nie normuje się, a gwałtownie spada, co wywołuje u nas znużenie, senność i uczucie głodu.


Jednak według teorii profesora Roberta Lustiga z University of California w San Francisco: "Nie chodzi o to, ile kalorii zawiera cukier. To nie kaloryczność stanowi główny problem. Polega on na tym, że jest on sam z siebie trucizną." Chodzi o sam sposób przyswajania go przez nasz organizm. Podczas gdy np. glukoza (z chleba, ziemniaków, mąki i innych produktów skrobiowych) podlega metabolizmowi w każdej komórce naszego ciała, cukier przetwarzany jest głównie w wątrobie (podobnie jak alkohol, czyli cukier poddany fermentacji).  I tak jak w przypadku alkoholizmu, wątroba jest obciążona, co może wywołać otłuszczanie jej oraz w późniejszym czasie zaburzenie jej pracy. W związku z czym spożywany przez nas cukier zostaje nie tylko zużywany na bierzące pokłady energetyczne, ale w większości magazynuje się w wątrobie w postaci glikogenu, co w szybkim tempie powoduje jej "przepełnienie", a jego nadmiar przekształca się w tkankę tłuszczową. Ponieważ większość kalorii zostaje spalona w wątrobie, organizm nie dostaje odpowiedniego sygnału, nie zauważa, że został nakarmiony. Nasz mózg domaga się kolejnej dawki pokarmu. Krótko mówiąc, cukier sprawia, że jemy coraz więcej. I tak koło się zatacza.


WPŁYW NA ZDROWIE


Oprócz problemów z wątrobą, cukier powoduje także obniżenie odporności, a co za tym idzie, wrost podatności na na infekcje, deficyt z witamin gruby B oraz minerałów takich jak chrom czy miedź. Wpływ na podwyższenie złego cholesterolu, szybsze starzenie się skóry osłabienie włókien kolagenowych i przyczynianie się do urazów ścięgien to jeszcze nie koniec tej wyliczanki. Do tego dochodzą choroby zwyrodnieniowe stawów, powstanie miażdżycy, owrzodzenie jelita grubego czy najbardziej popularnego problemu wśród dzieci i młodzieży - próchnica.

Ponad to przyczyną poważnej choroby cywilizacyjnej - cukrzycy typu II - jest obniżona wrażliwość insulinowa, która powstaje na skutek spożywania dużej ilości białego cukru.


BIAŁY CZY BRĄZOWY 


Na to pytanie jest tyle opini ile ludzi na tym świecie. W większości uważa się, że cukier trzcinowy (brązowy) jest tym zdrowszym. Prawda jest jednak nieco inna, odmiany się różnią, ale przede wszystkim smakiem.



Główna różnica pomiędzy cukrem trzcinowym, a buraczanym jest taka, że pochodzi z dwóch różnych roślin. Proces produkcji również nieco się różny, jednak efektem końcowym jest ten sam produkt - sacharoza, której zawierają ponad 99%.
Warto także wspomnieć, dla czystej ciekawości, o wartości energetycznej obu rodzajów. W 100g białego cukru jest ok. 406kcal, gdzie w takiej samej gramaturze brązowego odpowiednika jest 396kcal. Co daje minimalną różnicę i dla osób dbających o sylwetkę jest to najczęściej obojętne jakiego używają.
Co jeszcze różni oba cukry? CENA - trzcinowy jest znacznie droższy, czego kompletnie nie rozumiem.

Zatem jakiego cukru używać? Czym słodzić i dopieszczać np. nasze wypieki? Spokojnie, na rynku mamy ogromny wybór zamienników, które są przede wszystkim zdrowe, a o to się właśnie tutaj rozchodzi.


  • Miód– wysokoprzetworzony przez pszczoły i ma więcej kalorii niż biały cukier. Jednakże zawiera pewne minerały i enzymy, a więc nie zaburza równowagi mineralnej organizmu w takim stopniu jak cukier. Głównym składnikiem miodu są cukry – fruktoza i glukoza, które  są bardzo dobrze przyswajalne przez ludzki organizm. Miód zawiera również niewielkie ilości składników mineralnych – wapnia, fosforu, żelaza, magnezu, potasu, fluoru, kobaltu i jodu. Żelazo z miodu jest przyswajalne w około 60 procentach i wykorzystywane do produkcji hemoglobiny. Miód zawiera witaminy z grupy B, białka, garbniki, woski, olejki lotne, pyłki kwiatowe, enzymy i kwasy organiczne.
  • Sok klonowy -pobiera się z pnia klonu, Sok ten jest przezroczysty, o lekko żółtym zabarwieniu i mdłym, słodkawym smaku. Syrop otrzymuje się przez odparowanie nadmiaru wody. Syrop o gęstej konsystencji i jasnobrunatnym kolorze zawiera dużo cukru oraz sole mineralne, jak wapń, magnez, potas, fosfor i mangan. Zawiera również witaminy z grupy B, niacynę, biotynę oraz kwas foliowy. Warto podkreślić, że syrop klonowy jest mniej kaloryczny niż biały cukier i miód. Używany jest na wiele sposobów Można go używać w roli polewy do naleśników i gofrów, jest dodatkiem do owoców, francuskich tostów na słodko, różnorodnych ciast, lodów, deserów, jogurtów, płatków śniadaniowych, a także sałatek i sosów.
  • Słody  (ryżowy, jęczmienny) -pozyskiwane z ryżu i jęczmienia zawierają głównie maltozę, która łatwo rozpada się w naszym organizmie na glukozę. Słody zbożowe poprawiają trawienie, uwalniają od zastojów pokarmowych, wzmacniają żołądek. Słód pełnoryżowy wytwarza się podczas długiego procesu, opartego na naturalnej aktywności enzymów. Pełne ziarna ryżu są stopniowo rozdrabniane, po czym tworzy się z nich gęsty, słodki płyn, który w trakcie przetwarzania miesza się z odrobiną słodu jęczmiennego. słód z pełnego ziarna ryżowego, zawierający złożone węglowodany, stanowi źródło energii, która wytwarza się powoli, ale i długo się utrzymuje, niewiele podnosząc poziom cukru we krwi. Kolejną zaletą jest obecność witamin z grupy B, pochodzących z ryżu i zarodków jęczmienia.
  • Syrop z agawy- jest środkiem słodzącym produkowanym w Meksyku, głównie z kaktusa z rodzaju Agave tequilana oraz Agave salmiana. Charakteryzuje się smakiem porównywalnym do rozrzedzonego miodu lub lekkiego syropu klonowego. Zawarta w syropie z agawy fruktoza to cukier prosty, który jest przyswajany przez organizm dużo wolniej niż powszechnie stosowana sacharoza lub glukoza. Agawa zawiera także spore ilości inuliny – naturalnego probiotyku, który powoduje wzrost korzystnej flory przewodu pokarmowego, obniża poziom cholesterolu oraz lipidów w surowicy krwi oraz usprawnia pracę przewodu pokarmowego – zapobiega zaparciom i redukuje toksyczne metabolity. Kolejną zaletą nektaru z agawy jest jego niski indeks glikemiczny – jest on około cztery razy niższy niż w przypadku miodu . Oprócz sprzyjających zdrowej diecie naturalnych cukrów, syrop z agawy jest również źródłem błonnika, który przyspiesza przemianę materii.
  • Ksylitol (cukier brzozowy)– jest to cukier pochodzenia naturalnego pozyskiwany najczęściej z  brzozy. Jest równie słodki jak zwykły cukier, ale zawiera o 40% kalorii mniej. Jest on  lustrzanym odbiciem cukru. W czasie gdy cukier sieje spustoszenie w naszym organizmie, ksylitol goi organizm, wzmacnia układ immunologiczny, broni przed chronicznymi chorobami i ma właściwości opóźniające proces starzenia się. Ksylitol jest bardzo wskazany w profilaktyce osteoporozy, ponieważ zwiększa przyswajanie wapnia. Lista zalet ksylitolu jest bardzo długa! Ksylitol jest cukrem pięciowęglowym, co oznacza, że ma własności bakteriobójcze i zapobiega rozwojowi bakterii. Ksylitol ma charakter zasadowy. UWAGA! Nie należy spożywać zbyt dużo ksylitolu – bezpieczna dawka to 3 łyżeczki dziennie (ok. 15 mg-fińscy naukowcy dopuszczają do spożywania 40 g  dziennie). Preparat do diety należy wprowadzać stopniowo, ponieważ nagłe przyjęcie dopuszczalnej ilości słodzika może zakończyć się biegunką .
  • Stewia- jest bardzo słodka (150-300razy od cukru) i praktycznie bezkaloryczna. Do produkcji używa się liści świeżych, suszonych lub sproszkowanych. Najwartościowsze są te zielone, zebrane tuż przed kwitnieniem rośliny. Zawiera witaminy z gr B i Wit C oraz cenne minerały-magnez, chrom, wapń, potas, cynk, żelazo, selen, a także tłuszcze i białka. W medycynie naturalnej używana jako środek wzmacniający, moczopędny i bakteriobójczy. UWAGA! Należy spożywać tylko zielone bądź brązowe ekstrakty lub proszki z liści stewi, a unikać przejrzystych ekstraktów i białych proszków, które zostały wysokoprzetworzone i pozbawione cennych składników odżywczych
  • Melasa z karobu, trzcinowa, buraczana- Melasa jest produktem ubocznym podczas produkcji cukru. Jest to gęsty, ciemnobrązowy syrop. Melasa jest dzielona ze względu na surowiec, z którego powstaje na: trzcinową i buraczaną. Melasa jest dobrym źródłem żelaza niehemowego, dlatego może być stosowana przez osoby z anemią, kobiety w ciąży i karmiące oraz sportowców i rekonwalescentów. Melasę można używać, ze względu na około 50% zawartość sacharozy, do słodzenia wypieków, deserów, kawy czy herbaty .Melasa z karobu- jest doskonałym źródłem minerałów, poprawia trawienie i można ją stosować przy  zaburzeniach żołądkowo-jelitowych, może być pomocna w leczeniu astmy i problemów wywołanych przez alergie, wspomaga  kurację antygrypowa i przeciwkaszlową oraz odporność organizmu.


KONIEC Z CUKREM? 

Niekoniecznie. Radykalne podejście nie jest rozwiązaniem. Trudno również uniknąć tego rodzaju węglowodanów, a próba ich całkowitego wykluczenia prowadziłaby do wyeliminowania większości produktów z jadłospisu.

Spożycie cukrów prostych jest czasem wręcz wskazane. Mowa tu przede wszystkim o okresie powysiłkowym. Takie podejście umożliwia szybkie odbudowanie zapasów glikogenu i skuteczną regenerację potreningową. Niewielka porcja cukru do śniadania również nie jest wielkim złem. Jakkolwiek, zamiast sięgać bo tradycyjny cukier, lepiej skorzystać z owoców.

W pozostałych przypadkach do słodzenia i wypieków lepiej używać zdrowej i bezkalorycznej stewii lub pozostałych wyżej wymienionych zamienników. A, przede wszystkim, baczniej przyglądać się etykietkom i być szczególnie czujnym na dodatki sacharozy oraz syropów glukozowo-fruktozowych.



Takim oto akcentem kończę pierwszą z dwóch części posta na temat cukru. Mam nadzieję, że trochę tej wiedzy, którą tutaj zaczerpnęliście, przyda wam się, a już na pewno zostanie w głowach na dłużej.
Jeśli post się spodobał, to dajcie koniecznie znać!
Do następnego <3
Czytaj dalej »

5 listopada 2015

Odżywki białkowe - warto stosować?

 
Wielu osobom odżywki białkowe kojarzą się z budowaniem mięśni, niczym u kulturysty! I tutaj was zaskoczę! Nie wszystkie odżywki służą do rozbudowy masy mięśniowej. Jest wiele rodzai odżywek, różniących się pod względem smaku, składu oraz od obranego przez nas celu :) Zacznijmy może od tego, czym są te białkowe suplementy.



Słowo „suplement” wywodzi się od łacińskiego wyrazu „supplementum”, które oznacza nic innego, jak „dodatek, uzupełnienie”. W myśl tego znaczenia odżywki należy więc traktować przede wszystkim jako dodatki do jadłospisu. Żadna odżywka nie zastąpi nam tak naprawdę normalnego i bogatego w substancje odżywcze posiłku. Tylko poprzez odpowiednie połączenie diety ze stosowaniem suplementu może przynieść zadowalające efekty. Oczywiście dieta sportowca powinna opierać się w głównej mierze na zasadach związanych ze zdrowym odżywianiem. Z diety powinny więc zniknąć pokarmy obfitujące w tłuszcz oraz cukier. Zamiast nich sportowcy powinni sięgać po zdrowe warzywa oraz owoce, które są źródłem cennych witamin, pierwiastków i mikroelementów.


Istnieje sporo rodzajów odżywek białkowych : np. białko serwatkowe (whey), zwierzęce, sojowe, ryżowe i inne. Jednak trzeba zastanowić się czy nie mamy alergii na dany składnik, np. soje czy mleko :)


Które odżywki białkowe są najlepsze?
Preparaty dostępne w sprzedaży różnią się zarówno rodzajem zawartego w nim białka, jak i sposobem produkcji. Do najczęściej stosowanych zaliczane są białka serwatkowe, kazeina mleka, albuminy jaja oraz białka sojowe. Ze względu na sposób produkcji na rynku dostępne są trzy formy preparatów: koncentraty, izolaty i hydrolizaty białkowe. Do najbardziej polecanych dla sportowców zaliczane są hydrolizaty białkowe, które charakteryzują się szybką absorpcją, dostarczają pełny profil aminokwasowy w krótkim czasie.

Jaki mamy cel?

To pierwsze pytanie jakie powinniśmy sobie zadać. Czy odżywka białkowa ma nam posłużyć jako substytut posiłku, jako środek na zdrowe przybranie na masie, jako shake potreningowy ? Do każdego celu przeznaczone są różne rodzaje odżywek np. po treningu jako źródło szybko przyswajalnego białka  świetny będzie shake z białka serwatkowego (whey), a na noc dobre będzie białko kazeinowe ponieważ wolniej się wchłania. Te kwestie warto zawsze przedyskutować ze sprzedawcą odżywek (jeśli jest zorientowany w temacie). Na aukcjach internetowych też powinny znaleźć się takie informacje :)

Dla kogo są przeznaczone?

Odżywki białkowe przeznaczone są dla sportowców trenujących sporty siłowe i wytrzymałościowe. Są one źródłem białek o wysokiej jakości i przyswajalności, dzięki temu przyspieszają regenerację mięśni po wysiłku fizycznym oraz zwiększają masę mięśni, dlatego zaleca się, aby były stosowane po treningu. Preparaty białkowe wpływają również na zmniejszenie tłuszczowej masy ciała oraz zwiększają adaptację podczas wysiłku.


Odżywki białkowe pomagają sportowcom pokryć dzienne zapotrzebowanie na białko, które według Amerykańskiego Stowarzyszenia Dietetycznego (ADA) oraz Amerykańskiego Instytutu Medycyny Sportowej (ACSM) wynosi:

  • ·         dla osób trenujących sporty siłowe 1,2-1,7 g/kg masy ciała na dobę
    ·         dla osób trenujących sporty wytrzymałościowe 1,2-1,4 g/kg masy ciała na dobę.



  • Ja osobiście pierwszą odżywkę białkową zamówiłam na myprotein i byłam zachwycona! 
    Rozpuszczalność SUPER,
    Cena, jak na ponad kilogramowe opakowania też jest całkiem okej,
    Smaki! Jest tak wiele dostępnych odmian smakowych, że nigdy nie potrafię się zdecydować, który wybrać! (najchętniej to wszystkie hehe J )
    Oraz etykiety! Starajmy się wybierać białeczka z jak najkrótszym składem ;)

Białka, które jak dotąd sprawdziłam i mogę z czystym sumieniem polecić!

Impact Diet Whey: Image 01

Główne zalety

  • Wysoka zawartość białek i błonnika
  • Zawiera acetyl-L-karnitynę i wyciąg z herbaty zielonej
  • Świetny smak i prostota użycia


Impact Whey Protein: Image 01

Główne zalety

  • Ponad 80% białka w porcji
  • Rewelacyjny profil aminokwasowy
  • Najwyższa wartość biologiczna wśród białek
  • Idealnie buduje i regeneruje tkankę
  • Świetnie smakuje i łatwo się miksuje
Total Breakfast: Image 01

Główne zalety

  • Kompleksowy preparat do stosowania rano
  • Zawiera wszystkie składniki odżywcze normalnego śniadania
  • Efektywnie wspiera przemianę materii

Jest oczywiście wiele, wiele innych odmian odżywek z myprotein, ale jest jeszcze jedna rzecz, w której się zakochałam! Otóż.. MASŁO ORZECHOWE Słowo daje, lepszego nie znajdziecie!
Maslo orzechowe: Image 01

Najlepsze w odzywkach jest to, że nie muszą być one przyrządzane wyłącznie w formie shake. Z tym składnikiem można eksperymentować i w owsiankach, omletach, plackach, koktajlach, polewach, jogurtach i co wam jeszcze na myśl przyjdzie! Ja osobiście więcej spożywam odżywek w takiej formie jak podałam wyżej, niż bezpośrednio w formie shake :)

WAŻNE


Należy pamiętać, że zbyt duża ilość białka w diecie jest niekorzystna dla zdrowia. Może prowadzić do zakwaszenia organizmu oraz wpływać niekorzystnie na pracę wątroby i nerek. A więc ważne jest, aby wyliczyć indywidualne zapotrzebowanie sportowca na ten składnik biorąc pod uwagę wiek, masę ciała, rodzaj aktywności fizycznej i okres treningowy oraz oszacować dzienne spożycie z dietą, a niedobór uzupełnić.


Warto też pamiętać, że stosowanie odżywek białkowych nie zawsze jest konieczne. Zwiększone zapotrzebowanie na białko można pokryć wraz z dietą, wprowadzając odpowiednią ilość produktów zawierających pełnowartościowe białko jak mięso, ryby, jaja, nabiał.




 /Andzia

Czytaj dalej »

2 listopada 2015

Życie na pudełkach - czyli Lunch boxy

Wszyscy dobrze wiemy o tym, że regularne spożywanie posiłku na diecie jest mega ważne i bez tego ani rusz. Ale jak temu wyzwaniu sprostać, skoro dziennie chodzimy do pracy, szkoły, na uczelnie? Sprawa jest całkowicie prosta! Wystarczy chęci i 30 minut wieczorem, by cieszyć się następnego dnia zdrowym i przysznym, domowym posiłkiem.

Chcecie wiedzieć jak wybrać dobrego Lunchboxa, który posłuży nam kupę czasu i będzie praktyczny? A może czekacie na pomysły posiłków, które w takim box'ie możecie zabrać? Spokojna twoja rozczochrana! Zapraszam do dalszej części posta :)

Czym właściwie jest bohater naszego posta - Lunch box? To plastikowy pojemnik z przegródkami lub bez, szczelnie zamykany, pozwalający nam na zabranie ze sobą wszędzie gdzie chcemy, niezależnie o jakiej porze dnia i nocy, zdrowy i pełnowartościowy posiłek. 
Dzięki temu nasze jedzenie poza domem także może być kolorowe, różnorodne i pełne smaku. 
Pierwsze tzw. Lunch boxy pojawiły się w połowie XIX wieku i były to plecione koszyczki, a żywność zawijano wówczas w chusteczki. 



Jaki Lunch box wybrać? 

Wszyscy z pewnością doskonale pamiętamy plastikowe pudełka na kanapki, które codziennie rano czekały na nas w kuchni, przygotowane przez naszą mamę. Prawda jest taka, że dużo to się w nich nie mieściło i wiem z własnego doświadczenia, że była to tylko jedna kanapka, a pudełko zajmowało potwornie dużo miejsca w tornistrze, który i tak już był ciężki. Oprócz cukierkowo słodkiego wyglądu nie miało ono w sobie nic praktycznego, dlatego większość z nich szybko rezygnowała i zamieniała na zwykłą folię i woreczek. Ja również. Można powiedzieć, że były to pierwsze lunch boxy!



Dzisiejszą technologią oraz metodą prób i błędów ludzie udoskonalili tak nasze pudełka, że dziś mamy ich szeroką gamę. Wybór mamy ogromny poprzez rozmiar, pojemność, ilość przegródek, przeznaczenie i nawet design! Także postarali się. No, ale jaki będzie najodpowiedniejszy? 

Tak na prawdę każdy powinien sam wiedzieć jakie pudełko będzie dla niego idealne, bo zna swoje potrzeby i do czego to pudełko będzie stosowane. Jednak wszyscy zwracamy uwagę na kilka rzeczy, które muszą się po prostu zgadzać, a mianowicie: materiał z jakiego jest wykonany, szczelność i to czy nadają się do podgrzewania w mikrofali lub do mycia w zmywarce. 

Osobiście polecam te, które wykonane są z grubszego plastiku, bądź sylikonu. Oba można spokojnie wrzucić do zmywarki bez obaw o zarysowania i uszkodzenia. W zamrażarce spisują się równie dobrze.
Wieczko powinno posiadać uszczelkę, która nie pozwoli na wypłynięcie dressingu, sosu itp, a zatrzaski muszą dobrze trzymać, by pudełko nie otworzyło nam się w torbie. 

PAMIĘTAJCIE O TYM BY, ZA KAŻDYM RAZEM KIEDY WRÓCICIE DO DOMU, UMYĆ DOKŁADNIE PUDEŁKO POD CIEPŁĄ WODĄ I PŁYNEM LUB W ZMYWARCE!
W przeciwnym razie zacznie brzydko pachnieć i żółknąć :) 



Skoro wiemy jaki Lunch box sprawdzi się najlepiej, to dobrze by było wiedzieć co do niego można włożyć i właśnie teraz nadszedł czas, w którym podam wam kilka pomysłów, z których korzystam sama. 
Oczywiście to są przykładowe porcje i musicie pamiętać by ułożyć je pod siebie.

Sałatka owocowa
z sosem jogurtowo-twarogowym
i orzechami 

1/4 średniego zielonego jabłka
1/4 średniego czerwonego jabłka
1/2 mandarynki 
1/2 średniego kiwi 
1/2 łodygi selera naciowego
4 migdały 
4 orzechy włoskie
2 łyżki jogurtu naturalnego
20g półtłustego twarogu 

Owoce umyć, osuszyć i pokroić na kawałeczki. Mandarynkę podzielić na cząstki i poprzekrająć na mniejsze części. Seler naciowy umyć oraz pokroić na plasterki, dodać do owoców. Twaróg rozdrobnić i wymieszać z jogurtem naturalnym. Polać sosem owoce i na wierzch posypać posiekanymi orzechami. 



Wrapy gruszkowe
z cynamonem i miodem

2 placki tortillowe pełnoziarniste
1 duża gruszka
łyżeczka cynamonu
łyżeczka kardamonu
2 łyżeczki miodu 
łyżka soku z limonki 
jedno kiwi 

Gruszkę umyć. Obrać razem z kiwi ze skórki. Gruszkę zetrzeć na tarce o grubych oczkach, a kiwi pokroić na małe kawałki. Do gruszki dodać cynamon, kardamon, miód, sok z limonki i wymieszać. Rozsmarować na plackach i posypać kiwi. Zawinąć i przekroić na pół. 


Sałatka owocowa
z jogurtem naturalnym, pestkami słonecznika
i sezamem

1/2 banana
1 średnie kiwi
1/2 średniego jabłka
1 mandarynka
łyżka nogurtu naturalnego 
płaska łyżeczka sezamu 
płaska łyżeczka pestek słonecznika
1 łyżeczka soku z cytryny 

Owoce umyć, obrać, pokroić i wymieszać. Skropić sokiem z cytryny i połączyć z jogurtem naturalnym. Posypać sezamem i pestkami słonecznika. 


Sałatka z gruszką, śliwkami
i camembertem 

3 liście sałaty rzymskiej
1/2 gruszki
2 małe śliwki 
2 cieńkie plastry camamberta
mała garść rukoli 
łyżeczka płatków migdałowych
łyżeczka oliwy z oliwek 
sok z cytryny 

Sałatę i rukolę umyć, porwać na małe kawałki. Z gruszki usunąć gniazdo nasienne i pokroić na cienkie plasterki. Ze śliwek usunąć pestki, pokroić na mniejsze kawałki razem z serem camambert. Polej oliwią i sokiem z cytryny, na koniec udekoruj migdałami. 


Ryż na mleku
z malinami i pomarańczą

50g ryżu 
150ml mleka + 50ml wody
garść malin 
pół pomarańczy
aromat pomarańczowy 

Ryż ugotować na mieszance mleka i wody z dodatkiem aromatu. W momencie kiedy będzie miękki i wsiąknie cały płyn, zostawić do ostudzenia. Przełożyć do pudełka. Posypać malinami i cząstkami pomarańczy. 



Podałam tutaj 5 przepisów na słodkie drugie śniadanie do Lunch boxa, bo często jest zapytanie o to, co można zjeść na drugie śniadanie, więc tutaj jest mała odpowiedź.
Oczywiście możecie zabierać także wytrawne rzeczy takie jak normalne obiady. I u mnie najczęściej jest to kurczak/indyk + warzywka + kasza. Dlatego uważam, że tutaj jakiegoś przepisu nie trzeba, bo z wytrwanymi posiłkami jest mały problem. Gorzej z zachciankami na słodko, haha.

Z ręką na sercu powiem Wam, że nie wyobrażam sobie powrotu do cateringowych/fast foodowych śmieci na mieście, na szybko albo słodyczy/drożdżówki z automatu szkolnego. Wolę dziennie wieczorkiem przygotować moje dwa pudełka i czuć się zdrowo, a co najważniejsze NAJEDZONA! Pakuję już moje boxy od prawie roku i najgorzej było mi przez pierwszy miesiąc, bo organizacja u mnie była na bakier. Jednak teraz zajmuje mi to dosłownie max. 30 minut i wiem, co jem :)

Zamierzam za jakiś czas dodać kolejne propozycje na posiłki do Lunch boxów, także czekajcie :) 



Mam nadzieję, że post przydatny i jak najbardziej pomocny!
Podzielcie się tym, co wy jecie poza domem z waszych Boxów :D



Czytaj dalej »