Pewnie nie jeden z Was ma w swojej okolicy Super Markety, bądź zwyczajne spożywczaki, w których znalazło się miejsce na regał ze zdrową żywnością. Kilka produktów z gatunku "bezcukrowych" słodkości znalazłoby się tam bez problemu, prawda? Na przykład taka sobie czekolada BEZ cukru, co wy na to? Z pewnością osoby na diecie, z głodem czekoladowym, bez najmniejszego wachania się wzięły ją do ręki nie czytając składu, zapłaciły i wyszły ze sklepu. Mam rację?
Ja moją dostałam, a właściwie moje, bo dostałam dwie, w prezencie od Andzika i tak sobie pomyślałam, że fajnie by było, gdybym podzieliła się z Wami moimi odczuciami, pierwszym wrażeniem i ogólnym zdaniem na temat czekolady z WAWEL (a nie jak w miniaturce Wedel) BEZ dodatku cukru. Ile tak naprawdę ma ze zdrowego produktu, tego dowiecie się właśnie w tym poście :)!
WAWEL czekolada gorzka BEZ cukru
słowa producenta:
"Sięgnij po słodycze bez dodatku cukru i bez wyrzutów sumienia ciesz się ulubionym smakiem. Odkryj idealne proporcje doskonałych składników poddane starannemu procesowi produkcji. Delektuj się naszą czekoladą zawsze wtedy, kiedy masz ochotę na chwilę słodkiego relaksu."Powiem Wam, że mają tutaj dobry chwyt, bo pisze wyraźnie, że bez dodatku cukru, więc pierwszy lepszy człowiek na diecie, tym bardziej na początku sięgnąłby po taki produkt, by zaspokoić swoją zachciankę. Jeśli już stoi "bez wyrzutów sumienia (...)", to kto by się tam przejmował, prawda? O procesie produkcji niewiele nam wiadomo, więc albo zawierzamy producentom na słowo, albo odkładamy czekoladkę na miejsce.
"Chwila słodkiego relaksu" trwa, a my nawet nie zastanawiamy się co wpada do naszego organizmu i właśnie to jest ten czas, by się temu przyjrzeć z bliska!
Skład: miazga kakaowa, substancja słodząca: maltitol E965, tłuszcz kakaowy, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, emulgatory: lecytyna sojowa i E476, aromat.
E965 - maltitol -
syntetyczna substancja słodząca otrzymywana ze skrobi. Pełni również
funkcję stabilizatora, środka wiążącego i wypełniającego. Dodawany do bardzo
wielu produktów, głównie do deserów, lodów, gum do żucia, dżemów, wyrobów
cukierniczych. Również w produktach dietetycznych i dla diabetyków. Bezpieczna
dzienna dawka dla osoby dorosłej to 30g. Uznawany za bezpieczny, zbyt duże
spożycie może powodować wzdęcia i biegunki.
E322 - lecytyna sojowa - emulgator, stosowany na szeroką
skalę w przemyśle spożywczym. Jest uznawana za nieszkodliwą a dzienne spożycie
nie jest ograniczone normą. Jednak z informacji uzyskanych przeze mnie,
praktycznie wszystkie obecne uprawy soi na świecie są genetycznie modyfikowane
a lecytyna sojowa jest właśnie z tejże soi produkowana. Jak wiadomo kontrowersje
wokół GMO są bardzo duże i nie ma 100% pewności że żywność modyfikowana jest
bezpieczna dla ludzi. Ciekawostka: lecytyna sojowa jest mylnie traktowana jako
wegetariańska - do jej produkcji używa się tłuszczu zwierzęcego.
E476 - polirycynioelanian poliglicerolu - półsyntetyczny
emulgator i stabilizator otrzymywany przez połączenie poliglicerolu z olejem
rycynowym. Występuje głównie w czekoladzie i wyrobach kakaowych, sosach
sałatkowych i kremach do smarowania pieczywa.Uznawany za bezpieczny jednak
testy na zwierzętach wykazały szkodliwy wpływ na wątrobę i nerki. Mimo że u
ludzi nie stwierdzono szkodliwego wpływu odradzam częste spożywanie.
Jak sami widzicie, cukru tutaj może i nie ma, ale za to słodziki są, słodziki,które zresztą spożywane w dużych iościach mogą powodować przeczyszczenia. Z posta Andzi, o czytaniu etykiet (klik), dowiedzieliście się również, że spożywanie E476 w dużej ilości, a na to nie mamy wielkiego wpływu, nie jest czymś dobrym i pewnie żadne z nas nie uważałoby tego za wskazane.
Jednak tutaj plus, bo 70% kakao jest, a to już coś!
Jednak tutaj plus, bo 70% kakao jest, a to już coś!
Tabela z wartościami odżywczymi dość pozytywnie mnie zaskoczyła, mimo, że w składzie mamy "fantastyczną trójkę E". 12g błonnika na 100g - to całkiem dobry wynik.
WAWEL czekolada mleczna BEZ dodatku cukru
słowa producenta:
Sięgnij po słodycze bez dodatku cukru i bez wyrzutów sumienia ciesz się ulubionym smakiem. Odkryj idealne proporcje doskonałych składników poddane starannemu procesowi produkcji. Delektuj się naszą czekoladą zawsze wtedy, kiedy masz ochotę na chwilę słodkiego relaksu.Szczerze to trochę mi przykro, że nie wysilili się na jakikolwiek inny tekst promujący drugą czekoladę. W końcu w tej linii powstały tylko dwie, są zdecydowanie różne i można by było fajnie się pobawić w opisywanie ich z osobna. Niemniej jednak to producenci wiedzą najlepiej jak zareklamować swój produkt, a ja nie jestem ekspertem w dziedzinie reklamy.
Jak wygląda skład w przypadku mlecznej czekolady? Czy jest on równie obiecujący, co tej gorzkiej?
Skład: substancja słodząca: maltitol E965, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, miazga kakaowa, serwatka w proszku (zmleka), emulgatory: lecytyny (z soi) i E476, aromat
Tutaj kolejne moje rozczarowanie. W przypadku gorzkiej skład był bardzo jasny i czytelny, bez zbędnych tłumaczeń na różne języki. Nie męczył 'czytelnika' ilością literek, nie trzeba było też zbytnio się wysilać przy tym, by znaleźć to, co się w nim znaleźć chciało.
Oprócz wyżej wymienionych "E" mamy tutaj także mleko w proszku i znacznie mniejszą zawartość kakao.
Kaloryka obu produktów dużo się od siebie nie różni, co dość mocno mnie zszokowało. Jednak kiedy spojrzymy trochę bardziej w dół, zauważymy znaczną różnicę jeśli chodzi o np. błonnik pokarmowy, który zmniejszył się o AŻ 10g na 100g oraz białka mimo słowa "mleczna". Zwiększyła się za to ilość soli, która do niczego nie jest nam potrzebna.
Estetyka tyłu opakowania również pozostawia wiele do życzenia, bo widząc poprzednie, oczekiwałam czegoś równie ładnego, przyciągającego uwagę. Tutaj dałabym minusika, ale to tylko takiego drobnego, bo jestem wzrokowcem i po prostu się czepiam.
Przejdę może już do rzeczy i powiem krótko o wrażeniach jakie niesie za sobą kosztowanie obu produktów. Tutaj miałam tak naprawdę problem, bo testowałam je w gronie innych czekolad, które w składzie miały cukier, by sprawdzić czym tak naprawdę się różnią i czy w ogóle się różnią smakowo, jeśli cukru nie zawierają.
Osobiście jedząc obie czekolady, po dłuuuuuugim, naprawdę mega długim odpoczynku od takich łakoci, stwierdzam iż spełniły moje oczekiwania względem smaku. Niczym specjalnie od tradycyjnej czekolady z cukrem w składzie się nie różniły. To co jednak zadziałało na gigantyczny plus dla Wawela to fakt, że zapach był kosmiczny i dobrze wyczuwalny zaraz po otwarciu opakowania, które swoją drogą z przodu prezentuje się genialnie - minimalizm i klasyka, to co lubię.
Jeśli mielibyście teraz kupić jakąkolwiek czekoladę, jaka by to była? Tradycyjna czy może jednak ta BEZ cukru do was bardziej przemawia?
Mam nadzieję, że post Wam się spodobał i taka forma, z duża ilością zdjęć, czasami nawet moje twarzy haha, przypadła wam do gustu. Dajcie znać w komentarzach, jestem mega ciekawa!
Mam nadzieję, że post Wam się spodobał i taka forma, z duża ilością zdjęć, czasami nawet moje twarzy haha, przypadła wam do gustu. Dajcie znać w komentarzach, jestem mega ciekawa!
Dysia.



















Też miałam ją zakupić, ale jak zobaczyłam skład to jakoś tak wyszło że nie kupiłam. :)
OdpowiedzUsuńJa lubię czekolade gorzką z Wawel, ale tą 90 %, polecam :)
Zgadzam się! Jeśli mam zjeść gorzką czekoladę, to tylko tą 90% z Wawela :) /Andzia
Usuń