24 kwietnia 2016

Dlaczego warto czytać etykiety?


Obecnie na półkach sklepowych możemy znaleźć tysiące produktów spożywczych. Asortyment np. płatków śniadaniowych czy makaronów jest tak bogaty, że zajmuje całe rzędy sklepowych regałów! Ponadto przemysł spożywczy stosuje mnóstwo substancji dodatkowych polepszających walory estetyczne produktów, przedłużających ich trwałość lub niestety zwiększających wydajność produkcji. Często też obietnice producenta i chwytliwe hasła to zwykłe zabiegi marketingowe.  Jak więc wybrać najlepszy produkt? Klucz do sukcesu to czytanie etykiet.

Kuszące opakowania!

Przyznać się ile z was brało produkt do koszyka tylko ze względu na wygląd opakowania nie zerkając nawet na skład? Liczy się pierwsze wrażenie i kolorowe opakowanie. Pora to zmienić! Kupując odruchowo jakiś produkt możesz nawet nie zdawać sobie sprawy ile zawiera w sobie cukru, soli bądź innych szkodliwych substancji, które niekorzystnie wpływają na twoje zdrowie! Pisząc ten post postaram się przekonać cię, że warto czytać etykiety oraz nauczę cię jak wybierać najlepsze produkty :) Twoje ciało jak i samopoczucie będą ci wdzięczne!



Może na początek ogólnie :)

Skład - jest to spis wszystkich surowców, które zostały użyte w procesie produkcji. Jako pierwszy będzie wymieniony składnik znajdujący się w produkcie w największej ilości. Obowiązek podawania wykazu składników nie dotyczy produktów jednoskładnikowych (np. kaszy jęczmiennej, cukru). Spis zawiera także nazwy substancji dodatkowych (np. glutaminian sodu) lub ich numery (np. E-621). Podawanie składu produktu jest szczególnie istotne dla osób, które z różnych przyczyn (np. z powodu alergii) nie mogą spożywać danego składnika, np. glutenu, lub produktu - nasion sezamu czy orzeszków ziemnych. Nie zawsze też określony produkt ma tradycyjny skład. Na podstawie samej nazwy możemy mylnie określić, co dany produkt zawiera, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do innego składu.

Tak więc, to co występuje na początku listy, to składnik główny! Im mniej składników użytych do produkcji danego produktu, tym jest on mniej przetworzony i naturalny.

Co powinno znaleźć się na etykiecie:


  • nazwa produktu spożywczego;
  • wykaz składników – w kolejności malejącej w stosunku do masy, ( czyli na pierwszym miejscu składnik, którego jest najwięcej);
  • substancje pomocnicze użyte w procesie produkcji i nadal obecne w produkcie.
  • składniki alergenne;


  • masa netto żywności
  • data minimalnej trwałości lub termin przydatności do spożycia;
  • informacja o specjalnych warunkach przechowywania;
  • dane identyfikujące producenta
Obecnie podawanie danych o wartości odżywczej produktu jest dobrowolne.
Najczęściej podawana jest informacja podstawowa o:
  • wartości energetycznej
  • ilości białka
  • ilości węglowodanów
  • ilości tłuszczu
Wersja rozszerzona podaje także informację o ilości:
  • cukrów prostych i dwucukrów („w tym cukry”);
  • kwasów tłuszczowych nasyconych
  • błonnika
  • sodu
Informacje te są najważniejsze, jeśli chcemy wybrać produkt o najlepszym profilu odżywczym (i np. porównać pod tym względem produkty różnych producentów) oraz śledzić ilość spożywanych przez nas kalorii i składników odżywczych.
Białko, tłuszcz, węglowodany

Zawartość poszczególnych składników odżywczych potrafi wiele powiedzieć o produkcie. Generalnie można przyjąć, że nie należy się obawiać wysokiej zawartości białka, zwykle nie jest ono niebezpieczne dla zdrowia i sylwetki. Znacznie czujniej należy analizować zawartość węglowodanów i tłuszczu. W tym pierwszym przypadku chodzi o energię, z której organizm dość łatwo potrafi skorzystać. Duża ilość węglowodanów nie jest polecana w godzinach wieczornych. Warto również zwrócić uwagę na rodzaj owych węglowodanów, czy nie pochodzą z cukru i produktów wysoko przetworzonych. O ile zawartość cukru często znajdziemy w tabeli, o tyle z drugim elementem możemy mieć nieco większy problem. Należy wówczas wrócić do pozycji "skład" i przeanalizować czy w produkcie nie znajduje się duża ilość mąki pszennej lub kukurydzianej, pszenicy, kukurydzy, syropu glukozowo-fruktozowego, glukozy, fruktozy, sacharozy czy maltozy. Jeśli tak jest, warto przemyśleć zakup produktu jeszcze raz, zanim wyląduje w naszym koszyku.
Tłuszcz to kolejna pozycja, na którą należy zwrócić uwagę. Przede wszystkim to najbardziej kaloryczny makroskładnik, nie należy go jednak unikać, szczególnie jeśli produkt zawiera tłuszcze jedno i wielonienasycone. Taka informacja powinna być wyszczególniona. Należy wystrzegać się produktów zawierających dużą ilość tłuszczu nasyconego oraz tłuszczu typu trans, oraz cholesterolu.

Zwracaj uwagę na konserwanty, barwniki, słodziki i wzmacniacze smaku

„E” to nic innego jak: konserwanty, barwniki, wzmacniacze smaku i słodziki i inne. Producenci są zobowiązani do określenia substancji dodatkowych zawartych w produktach, rozpoczynających się symbolem „E”, a kończących numerem oznaczającym dany składnik. Co ciekawe, konsumenci posiadają małą wiedzę na temat „E”. Aż 30 proc. z nas nie wie, czy są szkodliwe, czy nie, a 27 proc. uważa, że wszystkie są szkodliwe.
Weźmy na przykład zwykłą konserwę turystyczną. W jej składzie najczęściej widnieje wiele liter „E” z różnymi numerami. Czytamy, ale nie zawsze wiemy, co one oznaczają. Otóż te substancje, które według wytycznych UE można dodawać w procesie produkcji do produktów żywnościowych podzielono na grupy według pełnionych przez nie funkcji. Warto tę listę zapamiętać, albo zapisać ją sobie w telefonie, aby zawsze mieć ją pod ręką:

Barwniki - od E-100 do E-199
Konserwanty - od E-200 do E-299
Przeciwutleniacze - E-300 do E-399
Stabilizatory, zagęszczacze, emulgatory - od E-400 do E-499
Pozostałe - powyżej E-500


Jak widać, wiele substancji dodatkowych ma swój numer identyfikacyjny. Np. E-621 oznacza glutaminian sodu; a E-951 to aspartam. Należy jednak pamiętać, że producent nie ma obowiązku znakować substancji dodatkowych literą „E”. Może równie dobrze podać tylko nazwę zwyczajową substancji wraz z jej funkcją, np. regulator kwasowości - kwas cytrynowy.



Na przykładzie trzech produktów, które znalazłam w swojej kuchni pokażę wam co możemy wyczytać z ich składu i po jakie powinniśmy sięgać. 


Na pierwszy ogień wpadły powidła śliwkowe, które zostały wykonane z samych śliwek, w dodatku ekologicznych! Po przeczytaniu takiego składu, ciężko było nie wpakować takiego cudeńka do koszyka :)


Tak jak wspominałam już na początku, producentów jednego produktu może być nawet tysiące! Tak jest własnie w przypadku mleka kokosowego. Zanim natknęłam się na skład idealny, przejrzałam wiele innych napchanych przeróżnymi zagęstnikami typu guma guar, substancjami konserwującymi i emulgatorami. Także szukajcie, aż znajdziecie! :) Poniższy skład z firmy Aroy-D.


Kolejnym produktem, na którego skład trzeba uważać jest mleko sojowe! To, że pisze tam 'light', 'bogaty w wapń' albo 'bez cukru' nie oznacza od razu, że składem będzie lepszy od tego zwykłego. Są to tzw. slogany reklamowe, o których więcej napiszę poniżej.  


Skład dość długi, choć bywają dłuższe jak pewnie się domyślacie.. Ziarna soi jest tylko nieco ponad 4% a do tego pełno regulatorów, cukru pod dwiema postaciami (łącznie z fruktozą) i substancja wzbogacająca. Za pewne to te składniki czynią ten produkt 'light' jeśli chodzi o kalorie. (uwaga na produkty z firmy Alpro!) Ale czy nie lepiej kupić produkt o większej ilości kalorii, który w składzie ma jedynie soje i wodę? 



Slogany reklamowe
Warto wiedzieć co oznaczają popularne hasła reklamowe, które często spotykamy na opakowaniach:
- Produkt bezcukrowy - zawiera mniej niż 0,5 g cukru w porcji (tu często pojawiają się bezkaloryczne, ale niebezpieczne dodatki substancji słodzących jak aspartam, czy aseculfam potasu).
- Produkt niskotłuszczowy - zawiera mniej niż 3 g tłuszczu w porcji.
- Produkt beztłuszczowy - zawiera mniej niż 0,5 g tłuszczu w porcji.
- Produkty niskokaloryczne - zawierają nie więcej niż 40 kcal w porcji.
- Produkty o obniżonej kaloryczności - zawierają o połowę mniej kalorii od standardowych produktów.
- Produkty light - zawierają połowę mniej tłuszczu (warto jednak zwrócić uwagę, że często tego rodzaju produkty zawierają znacznie więcej cukrów niż ich „pełnotłuszczowe” odpowiedniki)

zasady zdrowych zakupów 

1. Nie sugeruj się fantazyjną szatą graficzną i kreatywną nazwą produktu. Przeczytaj to, co jest napisane małym drukiem. Jeśli tego nie zrobisz ryzykujesz zakup parówek bez mięsa lub jogurtu owocowego bez grama owoców. Syrop o apetycznej nazwie „malina” może być wytworzony głównie z cukru i soku aroniowego. Butelka ozdobiona ulubionymi postaciami z bajek, która zachwyci nasze dziecko, może zawierać napój sztucznie barwiony i być konserwowany chemicznie.
2. Porównuj! Możemy kupić dżem wytworzony z 30 g lub 50 g owoców na 100 g produktu, napój „z sokiem” zawierający 1% lub 20 % soku, wodę smakową z konserwantami chemicznymi lub bez nich. Zawartość mięsa w parówkach może wynosić od 20 do 90 proc., wędlina o nazwie drobiowa może okazać się produktem z mięsa wieprzowego, a niektóre z przetworów mięsnych wytwarza się z produktu określanego jako MOM.
3. Unikaj MOM czyli tzw. mięsa oddzielanego mechanicznie. Uzyskuje się je w wyniku mechanicznego usunięcia reszty tkanek przylegających do kości, po oddzieleniu od nich mięśni. Zgodnie z przepisami MOM nie może być określany jako mięso (w przypadku wędlin sprzedawanych na wagę, czyli luzem, sprzedawca ma obowiązek podawania składu wędlin na wywieszkach).
4. Nie daj się oszukać. Popularne przykłady wkręcania konsumentów to:
- wykorzystanie nazw „ser” lub „masło”, które są zarezerwowane wyłącznie dla przetworów mlecznych, w stosunku do produktów zawierających w swoim składzie tłuszcze roślinne (tłuszcz mleczny jest znacznie droższy niż tłuszcz roślinny, a więc masło, które jest tanie to najprawdopodobniej masło, które zostało zafałszowane);
- nieuprawnione wykorzystanie nazw chronionych (oscypek, feta, bryndza);
- sugerowanie ekologicznego pochodzenia np. przez stwierdzenie: „pochodzący z czystego ekologicznie regionu”;
- umieszczenie informacji sugerujących właściwości lecznicze (szczególnie częste w przypadku miodów, produktów mlecznych, takich jak jogurty, napojów wzbogacanych), co jest w przypadku żywności zabronione;
- zamieszczenie informacji typu: „w polewie czekoladowej” zamiast „w polewie o smaku czekoladowym”, gdy polewa nie jest zrobiona z czekolady; „owocowy”, podczas gdy do wytworzenia produktu nie użyto soków/owoców, a jedynie aromaty owocowe;
- zamieszczenie grafiki wprowadzającej w błąd, np. na opakowaniu jaj rysunku kur chodzących po podwórzu, podczas gdy jaja pochodzą z chowu klatkowego.



Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego posta zaczniecie brać bardziej pod uwagę składy produktów i przestaniecie wrzucać do koszyka jedynie takie z ładnym opakowaniem :) Bo to nie tędy droga kochani! Czasem warto wydać parę groszy więcej zamiast wpakowywać w siebie świństwo, czego czasem nie jesteśmy nawet świadomi. Także jeszcze raz.. CZYTAJCIE ETYKIETY !
źródło: 
http://dietetycy.org.pl/
http://fitness.sport.pl/
http://facet.onet.pl/


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz