24 lutego 2016

a to dopiero oszustwo - cheat meals! #2

"oszukiwać czy nie oszukiwać?"
Oto jest właśnie to pytanie. W poprzednim poście mogliście dowiedzieć się, na jakie strategie możemy podzielić tzw. Cheat Meals. W tym postaram się obalić wszystkie możliwe mity, które krążą na ten temat i przyjrzeć się z bliska, jak to wygląda w praktyce!

 Czy trenować 7 dni w tygodniu, jeśli można uzyskać takie same wyniki trenując 5 dni w tygodniu? 
Takie pytanie zadałam Wam pod koniec pierwszej z dwóch części o oszukanych posiłkach i chyba dużo do tego nie muszę dopowiadać, prawda?  Mieliście trochę czasu, aby siąść na spokojnie i się nad tym zastanowić. Więc jak? Odpowiedź jest chyba prosta.

Nie starajcie się trzymać czystej miski w 100%. Tylko fanatycy, zawodnicy przygotowujący się do zawodów oraz odwieczni maniacy kulturystyczni, trzymają się schematu w 100% cały czas.

Dla własnego zdrowia psychicznego powinniśmy te symboliczne 10% pozostawić dla zdrowego rozsądku w tym wszystkim.  Ta "dyszka" jest właśnie dla wcześniej wspomnianych ludzi, którym błędnie wydaje się, że tylko regorystyczne zasady i dyscyplina są kluczem do sukcesu. A gdzie pasja, regeneracja, szczęście i zabawa? Gwaratuje wam, że takim trybem długo w grze nie pozostaniecie, a wręcz będziecie tkwić dalej w błędnym kole, z którego nigdy nie będzie wyjścia.

90% to wszystko, czego potrzebujesz, aby osiągnąć cel do którego dążysz. 

Kolejna dość istotna sprawa, czyli kto, jak i ile powinien tych naszych cheatów robić.
Im więcej masz do zrzucenia, tym bardziej prawdopodobne, że ten cheat będzie odkładał się w postaci tkanki tłuszczowej, tym samym zmniejszając szanse na dobrą masę mięsniową. Nie możemy oszukanych posiłków traktować jako wymówki, do zjedzenia dużej i częstej ilości niezdrowego jedzenia. To ma być dla nas "okienko", w momencie, kiedy już naprawdę nie dajemy rady i musimy na moment odskoczyć.

Dlatego też, wychodzę z założenia, że takie posiłki powinny być częsciej planowane, kiedy jesteśmy w okresie masy. W tym czasie oszukane posiłki zjadane częściej niż raz w tygodniu są jak najbardziej w porządku. Jednak nadal musimy brać po uwagę nasz cel i to jaki poziom tkanki tłuszczowej obecnie mamy.

Jeśli zjadasz naprawdę dużą ilość, dobro jakościowych posiłków (overeating - "przejadanie się"), to możesz być stuprocentowo pewny, że dostarczasz nadmiar kalorii, które jest niezbędne do dalszego budowania i wzrostu. Wtedy nie ma mowy o zachciankach typu "junk food". Więc jeśli w dalszym ciągu odczuwasz takowe "ciągotki", ewidentnie brakuje Ci kalorii i musisz je po prostu zwiększyć.

Naukowo ma to sens, ponieważ przewlekłe przejadanie się powoduje to, że mózg uwalnia hormony sytości i te hormony wysyłają sygnały mówiące ośrodkowi głodu w mózgu "zamknij się i siadaj". 

Częstotliwość i/lub wielkość oszukanych posiłków powinna być zminimalizowana, gdy masz 15-20% tłuszcz.

Dlatego też, tak jak było wyżej już wspomniane, im grubszy jesteś, tym bardziej prawdopodobne, że nadmiar kalorii będzie magazynowany pod postacią tłuszczu, a nie masy mięśniowej.

Jeśli chodzi o oszukane posiłki podczas redukcji – to lepiej ich unikać. 


Wielokrotnie pewnie już mogliście przeczytać oraz usłyszeć, że właśnie na redukcji jest miejsce od czasu do czasu na oszukany posiłek.
Prawda jest taka, a bardziej moja opinia, że część osób po takim cheacie będzie miała kłopoty albo wrócić do ‘normalności’, do zdyscyplinowania i będą po takie posiłki sięgać częściej, czyli coś, co na redukcji nie powinno mieć miejsca, albo po prostu ich redukcja w tym miejscu się skończy.

Nie wszyscy ale część na pewno. Nie wkładam nikogo do jednego wora, nie stawiam na przegranej pozycji. Jednak jeśli jesteście na REDUKCJI*, to cheat jest nie waszą bajką.

*redukcja, a zmiana zawyków żywieniowych i stylu życia - dwa różne pojęcia. Proszę nie mylić.
Przy pierwszym liczymy makro, kalorie i wszystko jest dopięte na ostatni guziczek. Drugie to zwyczajne chudnięcie poprzez wyeliminowanie tego, co sprawia, że tyjemy, działa na naszą niekorzyść, przy czym w ogóle nie obchodzą Was makrosy i kaloryczność :)

Teraz czas obalić największy mity na całym świecie. Wiele osób sięgając po cheata, tłumaczy się, że robi to dla przyśpieszenia metabolizmu. BA! to jest ich taki już mus, "dla ich własnego dobra".
Przeczytałam wiele artykułów na ten temat. Wiele wiem też na swoim przykładzie i wierzcie mi, że jeden oszukany posiłek nie przyśpieszy Wam magicznie metabolizmu.

Nie nazwałabym tego od razu bredniami i czymś w tym rodzaju, ALE raczej w żadnym wypadku nie jest to prawdą. Okej, na kilka godzin po takim posiłku z pewnością tak jest, ale nie na kilka dni do kolejnego Cheata. Niestety, nie działa to tak jakby większość sobie tego życzyła.

Teraz wam pięknie przybliże, co dzieje się w organiźmie, po zjedzeniu takiego cheata.
  • Podwyższony poziom insuliny we krwi, a to powoduje zmniejszenie mobilizacji i utlenianie tłuszczu
  • Zwiększenie magazynowania tłuszczu i węglowodanów 
  • Stymulacja współczulnego układu nerwowego (SNS) [adrenalina i noradrenalina] 
  • Zwiększone uwalnianie hormonów tarczycy (T3 i T4), co dla nas kobiet nie jest niczym dobrym 
  • Zwiększonie procentowo energii pochodzącej z utleniania węglowodanów, podczas spadku energii z utleniania tłuszczów.
Te zmiany jednak, jak wiadomo, będą u kazdego się różniły. Każdy organizm różni się od drugiego i nie można prostolinijnie stwierdzić, że wszystko wyżej wymienione, będzie działo się u każdego. Odczucia są różne. 
Wpływ na to mają geny, poziom procentowy tkanki tłuszczowej, treningi i wiele innych. 


I tak np.:

  • Ludzie szczupli mają znaczący wzrost aktywności układu autonomicznego współczulnego [SNS], podczas gdy osoby otyłe nie mają zmian. 
  • Szczupli i otyli ludzie mają wzrost T3 i T4, ale jest duża różnorodność. To zróżnicowanie może być wyjaśnione przez fakt, że przez otyłość organizm może uwalniać mniej hormonu tarczycy 
  • Podczas przejadania osoby ćwiczące mogą przechowywać więcej węglowodanów pod postacią glikogenu i jednocześnie spalać więcej tłuszczu. 
  • Osoby niećwiczące, z drugiej strony, mogą magazynować więcej tłuszczu a spalić więcej węglowodanów. 
  • Hardgainerzy czy ektomorficy [osoby odporne na przyrosty masy] często doświadczają ogromny wzrost NEAT (większość dodatkowych kalorii spala się), podczas gdy osoby, które przybierają na wadze łatwo [endomorficy] zazwyczaj magazynują większość dodatkowych kalorii w postaci tłuszczu. 


Mam nadzieję, że już wiecie trochę więcej na ten temat oraz znacie już pewne symptomy, reakcje organizmu na przejadanie się i stosowanie cheatów. 
Pamiętajcie, cały czas podkreślam to, że są wyjątki, odstępstwa na to wszystko, reakcje pozostają zmienne. 
Ta własnie zmienność powoduje, że jesteśmy w stanie określić, czy i jak dany cheat nam zaszkodzi. Jeśli wiemy to wszystko i znamy swój organizm oraz sposób reagowania na przejadanie się, wiem jak zarządzać i jak zaplanować dobrze takie ucztowanie. 

W następnym, ostatnim poście dotyczącym tego tematu, powiem Wam króciotko o tym, jak zminimalizować szkody wyrządzone, jeśli takowe się pojawią, po takim cheacie. 

Czytaj dalej »

20 lutego 2016

Hairvity - RECENZJA

Nadszedł i czas na przedstawienie mojej 3 miesięcznej metamorfozy z produktem Hairvity
Zacznę może o krótkiej historii na temat moich włosów. Otóż, od kiedy pamiętam zawsze miałam z nimi problem. Wiecznie napuszone, zniszczone i suche, spięte w koka lub warkocz. A żeby nacieszyć sie chociaż jeden dzień rozpuszczonymi włosami, do akcji wkraczała prostownica! Prostowanie zajmowało mi min. 40 minut, ze względu na to, że naturalnie mam kręcone włosy. Ogółem był to dla mnie największy koszmar i gdyby ktoś mnie spytał, co najbardziej chciałabym w sobie zmienić, odpowiedź byłaby prosta.. WŁOSY ! 


W październiku odwiedziłam blog pewnej dziewczyny, która właśnie była po miesięcznej kuracji z Hairvity. W jednym z postów opisała dokładnie produkt oraz przedstawiła swoją metamorfozę. Stwierdziłam, że czemu nie! Spróbuję i ja! Jeszcze tego samego dnia odwiedziłam stronę producenta i zakupiłam kurację na 3 miesiące ! Tzn. 3 opakowania, z czego jedno zawiera 60 kapsułek. Dawka to 2 tabletki po posiłku, u mnie zawsze po śniadaniu, ponieważ wtedy mam pewność, że nie zapomnę hehe :)


No więc tak mijały dnie, miesiące, gdzie już na początku grudnia zauważyłam zmiany! Włosy w dotyku były miękkie, końcówki wyglądały na zdrowsze, a i problem z wypadaniem włosów miałam 'z głowy', hehe ! Najlepsze dla mnie było to, że teraz nie muszę lecieć po prostownice, aby cieszyć się rozpuszczonymi włosami! Teraz wystarczy trochę pianki, odżywki i gotowe! Nie ma teraz dnia, kiedy nie wyszłabym z domu w rozpuszczonych lokach! A prostowanie? Teraz jest to kwestia 15-20 minut! 


Podsumowując, jestem MEGA zadowolona z efektu. Polecam ten produkt każdemu kto nie potrafi uporać się z własnymi włosami ! 
Czytaj dalej »

13 lutego 2016

Walentynkowe placuchy ryżowe

Nie macie pomysłu co zjeść w walentynowy poranek? Szczerze? Ja również nie miałam pojęcia co przyrządze dla siebie i swojego łobuza. Dlatego dzisiaj stwierdziłam, że czas coś z tym zrobić i wymyśleć dobry przepis na jakieś placuchy! Mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu, albo chociaż sam ich wygląd Was zainspiruje do zrobienia czegoś swojego, równie walentynkowego!

Składniki na jedną porcje:
  • 2 białka (u mnie rozmiar L)
  • 1 żółtko
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 łyżeczki budyniu w proszku bez cukru (u mnie ten, który widzicie na zdjęciu, będzie o nim już niedługo trochę więcej)
  • 3 łyżki mąki (u mnie z brązowego ryżu) 
dodatkowo:
  • olej kokosowy do smażenia
  • dowolne dodatki (to co ja podałam u mnie to truskawki, banan, konfitura z żurawiny 100%, Skyr naturalny, wiórki kokosowe, masa migdałowa z twarogu, żółtka i odżywki białkowej) 
Ubijamy białka razem z żółtkiem na lekką piankę. Dodajemy proszek do pieczenia i budyń, dokładnie miksujemy. Wsypujemy mąkę i miksujemy ponownie. Masa powinna być gęściejsza, ale taka, by można było ją swobodnie przelewać.
Powstałą masę smażymy na rozgrzanej z olejem kokosowym patelni pod przykryciem, na małym ogniu, około półtora minuty. Przewracamy za drugą stronę i smażymy do zarumienienia. Ja do zrobienia moich użyłam jeszcze foremek, które zakupiłam z myślą o robieniu fajnych kształtów z jajek sadzonych, w tym wypadku sprawdziły się idealnie i powstały mi dwa kształy: koniczynka i serducho.

Pancakes rozdzieliłam kształtami. Każdy z nich był na dole wysmarowany masą twarogowo-żółtkową, przełożony bananem i na to kładłam następnego placucha. W tym przypadku serduszko dostało żurawinę, resztę banana i truskawkę, a koniczynka porządną łyżkę Skyra naturalnego, truskawkę. Wszystko skropiłam sokiem z cytryny i posypałam kokosem. 

SMACZNEGO! :)



Mam nadzieję, że jeśli je zrobicie, to będą Wam smakowały!
Z góry przepraszam miśki, że nie ma zdjęć więcej, ale po prostu nie myślałam, że nawet go dodam. Robiłam na szybko coś, by sprawdzić, czy w ogóle wyjdzie i będzie zjadliwe haha. ALE WYSZŁO MEGA! Dlatego dzielę się tym przepisem z wami :)
Czytaj dalej »

8 lutego 2016

Produkty od Firesnake Nutrition - RECENZJA !


No hej ! Jakiś czas temu, bodajże na przełomie listopad/grudzień, wzięłam udział w konkursie na instagramie. Zwykły konkurs typu udostępnij, otaguj i oznacz, a jednak udało mi się wygrać! Nagrodą były spalacze ONYX oraz próbki BCAA & L-GLUTAMINE i białko Deli Whey o smaku nutelli od Firesnake Nutrition :) Byłam mega zaskoczona, ale i szczęśliwa swoją pierwszą wygraną w takim konkursie! :) 



No więc, główną nagrodą był to suplement wspomagający bezpieczną redukcję masy ciała. Zawarte w preparacie stymulanty (kofeina i PEA) mają za zadanie zapewnienie odpowiedniego poziomu energii przy intensywnych sesjach treningowych. Ketony malinowe, oraz ekstrakty roślinne bogate w składniki czynne wspomagają przyspieszenie tempa przemiany materii. Opakowanie zawiera 90 tabletek, 45 porcji. Porcję (2 tabletki) należy przyjmować 30min przed treningiem. Ja suplementację z tym produktem zaczęłam wraz z rozpoczęciem nowego roku. Jednak ciężko mi stwierdzić, czy spalacze ONYX są skuteczne, gdyż moja redukcja w styczniu szła pełną parą w diecie jak i na treningach. Ale widzę u siebie wielki progres, także uważam, że te tabletki w jakiś sposób się do tego na pewno przyczyniły :) Sama nie wspomagam się takimi typu suplementami, jednak dla tych którzy ciężko zmagają się z tkanką tłuszczową, mogę jak najbardziej polecić ! :)


Kolejną częścią nagrody była próbka białka, na których widok śliniłam się jak małe dziecko. I wciąż ślinie, marząc o spróbowaniu reszty smaków od tego producenta! Deli Whey to mieszanka białek serwatkowych o najwyższej jakości i zróżnicowanym czasie wchłaniania. 
Wysoka zawartość Izolatu Białek Serwatkowych (WPI) oraz Hydrolizatu Białek Serwatkowych (WPH) zapewnia błyskawiczne dostarczenie materiału budulcowego dla mięśni. Dodatek Koncentratu Białka Serwatki (WPC) zapewnia optymalny czas wchłaniania oraz pełną gamę aminokwasów niezbędnych do odbudowy mięśni.

Ja białko przetestowałam w tzw. puddingu jaglanym. Zalałam płatki jaglane wraz z zawartością saszetki wrzątkiem i odstawiłam do wchłonięcia. Po 10 minutach już wcinałam! :) Wyczuwalny był posmak czekolady, ale czy można byłoby go porównać do nutelli? Według mnie nie był na tyle intensywny, jednak myślę, że po wykonaniu klasycznego shake z wykorzystaniem mleka, smak byłby zupełnie inny. Oczywiście na plus! Jeśli będę miała jeszcze okazję spróbować tego smaczku, na pewno wypróbuje go w takiej postaci :)


Kolejną z moich konkursowych zdobyczy, były próbki BCAA & L-Glutamine ! Jest to suplement zapewniający ochronę naszych mięśni podczas treningu a także przyspiesza ich regeneracje. 

Zawartość saszetki mieszamy z 200ml wody i pijemy na ok.45 minut przed treningiem. Jak widzicie na zdjęciu, zdarzało się, że napój przygotowywałam sobie w szkole z racji tego, że po niej szłam od razu na siłownie :) Poniżej, sądząc po kolorze testowałam Zielone jabłko. Musze powiedzieć, że pierwszy raz brałam aminokwasy i nie miałam pojęcia jak to powinno smakować. Także, pierwszy łyk i? " Matko, jakie to słodkie! " hahaha. No w smaku mi nie podeszło, ale da się przełknąć :)




I ostatnie !

Fire Snake REMEDY to zaawansowany supplement okołotreningowy dostarczający do organizmu potężną dawkę BCAA, Glutaminy i anabolicznych dodatków. Stosowanie, tak samo jak w poprzednim. Przyjmujemy porcję na ok.30-40min przed treningiem. A co do smaku? To samo co w przypadku bcaa & l-glutamine, dosyć słodkie i do przełknięcia :) 


Chciałam jeszcze raz bardzo podziękować Firesnake Nutrition i Wiktorii Szczęśniak, ambasadorce firmy oraz współorganizatorce konkursu! Produkty na prawdę godne polecenia! :)
Czytaj dalej »

5 lutego 2016

a to dopiero oszustwo - Cheat meals! #1


Jesteś kompletnym amatorem, jeśli chodzi o świat fitnessu i zdrowego żywienia? Własnie planujesz wejść w to wszystko, trzymać czystej miski, ale boisz się napadów i tego, jak odbije się to na twojej figurze? Zastanawiasz się, jak poradzić sobie z ciągotkami do "zakazanego" jedzenia? Każdy z nas to przechodził. Każdy z nas ma ciągotki, do rzeczy, które nie znalazły miejsca na liście "zdrowa żywność", a mimo tego, nawet Ci, którzy startują w zawodach sylwetkowych, pokazują na swoich profilach zdjęcia niezdrowego produktów. Jak to możliwe? Dziś właśnie o tym!


Sama na swoim przykładzie wiem, że na początku swojej drogi po lepszą wersję siebie, jest strasznie ciężko, a pokusa sięgnięcia po jakąkolwiek przekąskę między posiłkami, jest tak duża, że często bez zbędnego owijania w bawełne, po prostu się jej ulega. Wynika to z tego, że na raz chcemy doprowadzić do zmiany naszego żywienia i całego stylu życia. Są ludzie, którzy potrafią temu podołać, a są tacy, którzy na drugi dzień porzucają marzenia o zgrabnej figurze i krągłym tyłku tylko dlatego, że nie wyobrażają sobie życia bez ich ulubionego fast fooda, słodycza czy "zwykłego" posiłku.

Myśli o jedzeniu nie odstępują nas na krok i wpędzają najczęściej w poważne problemy jak np. ortoreksja, o czym na pewno pojawi się już niedługo oddzielny post, bulimia, anoreksja itp. Oczywiście żadne z nas nie chce tego dla siebie, więc pytanie brzmi, jak tego uniknąć.

Sprawa jest o tyle prosta, że wystarczy się zapoznać z pojęciem takim jak "Cheat mels", spolszczając - "oszukane posiłki". Uwierzcie mi na słowo, nie jest to wcale takie trudne do zrozumienia, jak wielu się wydaje. Mam nadzieję, że po zakończeniu czytania tego tego czysto teoretycznego posta, będziecie mega wyedukowani i będziecie potrafili to zweryfikować, a następnie stwierdzić czy warto stosować tą metodę, jaką opcję wybrać oraz co tak naprawdę można nazwać wcześniej wspomnianym Cheat Mealem.

Zacznijmy możne najpierw od tego, co ma na celu taki oszukany posiłek i czy on aby na pewno jest okej? Wyróżniamy kilka strategii na tą metodę:
  • CHEAT MEAL (oszukany posiłek) jedzenie całkowicie zakazane w twojej diecie, składające się z wysokoprzetworzonych i niezdrowych produktów.
  • CHEAT DAY (oszukany dzień), dokładnie taka sama zasada jak powyżej, z tą rożnicą, że jemy tak w ciągu całego dnia.
  • CLEAN CHEAT MEAL (''czysty'' oszukany posiłek), spożycie posiłku złożonego z produktów, które na ogół nie znajdują się w naszej diecie, jednak są zamieszczone w kategorii "zdrowe", najczęściej wysokowartościowe i mało przetworzone.
  • PLANED OVERFEEDING (planowane objadanie), polega on jedynie na planowanym podwyższeniu kaloryczności jednego z naszych posiłków

    oraz trochę  bardziej skomplikowane i zaawansowane ściśle powiązane z dietą redukcyjną oraz dla osób, które liczą swoje makrosy:
  • REFEED (dokarmianie), zwiększanie pożywienia w danym dniu, bazując na produktach, na których opiera się nasza dieta.
  • CARB NITE (popołudniowo-nocne spożywanie węglowodanów w postaci junk food), Spożywanie dużych ilości węglowodanów raz na tydzień lub rzadziej w okresie popołudniowym w dzień nietreningowy i treningowy. Nie do końca zdrowe źródła, a nawet głownie wysokoprzetworzone produkty, fast foody. Przez 6 dni nie spożywając prawie w ogóle węglowodanów, bo do 30g węgli, możesz pozwolić sobie przez 5-6 godzin w siódmego spożywać dosłownie wszystko to, na co masz ochotę.
  • CARB BACK-LOADING (ładowanie węglowodanów), metoda o bardzo podobnym założeniu jak w przypadku Carb Nite, jednak chodzi tutaj o to, by węgle w takich postaciach, ładować w każdy dzień treningowy, zaraz po treningu. Liczba takich dni zależy od ilości twój treningów, więc jeśli masz ich tygodniowo 4, to taki dzień przypada 4 razy. W dni nietreningowe natomiast stosuje się diete low-carb, czyli niskowęglowodanową.
  • CARB UP/CARB LOADING (ładowanie), spożywanie z dużą zawartością węglowodanów ra na tydzień lub rzadziej.
    W tej formie posiłek trzyma w dalszym ciągu zdrową postać, jednak składa się on nadal z produktów/potraw których na codzień nie jemy. Pokarmy takie będą działały na nas w celu uzupełnienia glikogenu i będą to np. makarony, ryże, owsianki, ziemniaki, a ilość tłuszczy przy takim daniu powinna wynosić maksymalnie 60g.
    Istnieją osoby, które ładowanie robią na niezdrowych węglach typu fast food, cola, piwo itp., a z samego ładowania nie wychodzi nic dobrego. Z kolei u innych taki system ładowania działa rewelacyjnie i nie psuje kompletnie nic. Dlatego najlepiej sprawdzić na sobie raz/dwa razy każdy z tych przykładów.
Sami widzicie, że opcji mamy dość sporo! Mamy w czym wybierać i z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie, coś, co konkretnie mu podpasuje, a organizm tylko na tym zyska. Przecież nie każde odstępstwo od diety musi skończyć się zaprzepaszczeniem naszej ciągłej pracy i walki. To, ile musicie włożyć, to tylko 90%!
Pozwolę sobie zacytować pewnien artykuł:
" Czy trenować 7 dni w tygodniu, jeśli można uzyskać takie same wyniki, trenując 5 dni w tygodniu? "
Na to pytanie odpowiem Wam już w kolejnym poście! Z racji tego, że jest to dość obszerny temat, a chciałabym naprawdę być w stanie przekazać Wam to jak najkrócej, podzieliłam go na dwa posty, byście na spokojnie mogli poczytać 'czystą teorię', a potem wdrążymy się w obalanie mitów i trochę praktyki. Mam nadzieję, że taki układ jak najbardziej Wam odpowiada! 
Czytaj dalej »

1 lutego 2016

MIESIĘCZNE PODSUMOWANIE - styczeń 2016


Pierwszy miesiąc 2016 roku dobiegł końca, a więc nadszedł czas na małe podsumowanie m.in sprawdzenie, ile udało nam się osiągnąć i wyznaczenie sobie kolejnych celów na następny miesiąc. Mamy zamiar częściej robić posty tego typu, tzn. dokładnie 1 dnia nowego miesiąca, będzie ukazywać się post podsumowujący poprzedni. Wydaje nam się, że to fajna sprawa móc np. na koniec roku przewertować każde 12 podsumowań i wiedzieć, jaki progres został osiągnięty


Jak to było u Andzi?


No więc, w styczniu ruszyłam pełną parą! W całym okresie świątecznym, aż do sylwestra nie oszczędzałam się, wpychając w siebie same śmieci i zapominając o aktywności fizycznej. Jednak szybko zatęskniłam za swoim zdrowym trybem i już 1 stycznia (lecząc się jeszcze o sylwestrze) stawiałam sobie cele na styczeń. Oczywiście realne cele, bo tylko takie nie zniechęcają nas do dalszej pracy a wręcz motywują! No to tak:

Jednym z nich było regularne uczęszczanie na siłownie. Już po pierwszym tygodniu wybrałam się do trenera personalnego w celu ustalenia planu treningowego :) Składa się on z 3 treningów, czyli uczęszczam tam 3 razy w tygodniu. Co tydzień stawia mi on poprzeczkę (np. zwiększenie ilości serii ćwiczeń siłowych, bądź zwiększenie czasu cardio). Jak dotąd nie opuściłam jeszcze ani jednego treningu! A dodatkowo chodzę na aerobiki i ćwiczę w domu na rowerku, także na 31 dni wykonałam 26 treningów ! Pod względem aktywności JESTEM Z SIEBIE DUMNA :)

Dobra, treningi super, fajnie.. a co z dietą? Otóż moim wyzwaniem na styczeń 2016 był MIESIĄC BEZ CHEATÓW, który mogę uznać za zaliczony ! Właśnie tak! Od 31 dni nie miałam w ustach nic, co mogłabym zaliczyć do produktów niedozwolonych na diecie. Jest to dla mnie ogromny sukces, ponieważ w ostatnich miesiącach 2015 cheat zdarzał się raz w tygodniu i był to raczej cały dzień, niż jeden posiłek. Nie pamiętam już kiedy zrobiłam cheat meala (jeden oszukany posiłek w ciagu dnia), który nie przerodziłby się w całodniowe obżarstwo.. 

(gdy dopadła mnie ochota na słodkie, fit ciacha wjechały na stół! )


No więc tym samym doszliśmy do mojego WYZWANIA NA LUTY 2016 ! Otóż "Zrobię cheata, który będzie tylko jednym posiłkiem, a w resztę dnia zachowam czystą michę!" Czyli będę kontynuować zdrowe odżywianie :) Dlaczego nie planuję również w tym miesiącu nie ulec pokusie? Ponieważ już 20 lutego kończę 17 lat ! A takie rzeczy to trzeba świętować! 

Kończąc dodam jeszcze, że przez cały miesiąc używałam suplementu ONYX od Firesnake Nutritrion, który wygrałam w konkursie razem z próbkami aminokwasów, o których już w najbliższym poście ;) A także zaopatrzyłam się w wiele ciekawych produktów, o których również możecie spodziewać się posta ! 


Mam nadzieję, że u was styczeń również przebiegł po waszej myśli i jesteście z niego w 100% zadowoleni :) Jeśli nie, to nie ma na co czekać tylko kartka, długopis w rękę i zanotuj swoje własne cele na przyszły miesiąc! Ale tak jak wspomniałam wcześniej.. mają to być realne cele! :) 

TRZYMAM ZA CIEBIE KCIUKI ♥



JAK TO WYGLĄDAŁO U DYŚKI? 

SZKOŁA 

Dla mnie pierwszy miesiąc nowego roku był w sumie mega pracowitym miesiącem, niestety nie pod względem treningów. Kończył mi się pierwszy semestr w szkole, a jak sami wiecie, oznacza to nic innego, jak jedną wielką harówkę. Od rana do wieczora praktycznie siedziałam nad książkami, odrabiałam masę zadań i przygotowywałam się do ostatnich prac klasowych. Gdybym mogła styczeń opisać tylko jednym słowem, byłaby to NAUKA! 

Jednak koniec końców jestem z siebie dumna. Dokładnie 29 stycznia zakończyło się pierwsze półrocze 9 klasy. Odebrałam świadectwo ze średnią ocen 2,3 (nie przełożyłam jej z niemieckiego na polski) i zaczęłam długi weekend zbierając siły na nadchodzący miesiąc. 


SPORT

Tak jak już napisałam wyżej, nie popisałam się w styczniu treningami i wykonałam ich tylko 9. Totalny nawał nauki i obowiązków spowodował u mnie ciągłe zmęczenie, niewyspanie, bo chodziłam spać o 2-3 i rozdrażnienie. 

Po całym dniu w spędzonym w szkole nawet nie chciałam słyszeć o dodatkowym podpunkcie na mojej liście, więc zwyczajnie odpuściłam, czego dziś na dobrą sprawę żałuję. Trening jest dla mnie przeważnie czymś, co mnie odpręża, pozbywa złych myśli i uszczęśliwia, jednak brak snu wziął górę, a ja skapitulowałam. 

DIETA

Tutaj już możemy mówić o czymś dużo przyjemniejszym! Jedzenie <3 Dla mnie trzymanie się zdrowego żywienia wcale nie jest problemem. Nie było żadnego cheata, bo zwyczajnie ich nawet nie uznaję, a gdyby był, to nawet się nie przejęłabym nim. 

Krótko i na temat - czysta micha była trzymana! 

AAAA! OCZYWIŚCIE MUSZĘ SIĘ POCHWALIĆ TYM, ŻE ZAJĘŁAM 3 MIEJSCE W KONKURSIE ORGANIZOWANYM NA STRONIE, NA KTÓRĄ SWOJĄ DROGĄ SERDECZNIE ZAPRASZAM, DEEP BREATH!

Jestem przeszczęśliwa i jak tylko dotrze do mnie białeczko, o które walczyłam, to od razu dam znać i na pewno pojawi się jego recenzja + przepisy z jego wykorzystaniem.


URODA

Moje mili państwo ostatnio, jeśli mnie śledzicie na Instagramie, to na pewno wiecie, ustanowiłam sobie #SPADAY. Podtrzymuję już ten pomysł drugi dzień i powiem Wam, że dzięki takiej malusieńkiej drobnostce, czuję się o niebo lepiej. Polecam!

''My kobiety juz tak mamy, że często dbamy o siebie na zewnątrz, zapominając o tym, że w większości wszystkie zmiany zaczynają się od wewnątrz. No i ze mną właśnie jest całkiem na odwrót. Dbam każdego dnia o siebie od wewnątrz, a zapominam, że czasem wypadałoby pomalować paznokcie, wyregulować brwi czy chociażby nałożyć maseczkę dla 5 minut relaksu.
Jako, iż niedziela to ostatni dzień weekendu i najczęściej jest on najspokojniejszy, i najnudniejszy, to ustanowiłam go dniem #domowespa!"



Teraz czas na to, aby przemyśleć i przewartościować kilka spraw, zanotować na karteczce, w kalendarzu kilka podpunktów z zadaniami na przyszły miesiąc. Ja już mam to za sobą, dlatego też przedstawie je tutaj abyście w przyszłym miesiącu, kiedy pojawi się taki sam post, zweryfikować czy dałam radę i zrealizowałam swoje plany! 

  1. Nauczyć się wypijać w ciągu dnia minimum 1,5 litra wody! 
    Brzmi śmiesznie i absurdalnie? Niestety prawda jest taka, a nie inna, że nie umiem pić wody! Zanim zaczęłam zdrowy tryb życia, wypijałam zaledwie jedną szklankę dziennie płynów, najczęściej soków, które były mega słodkie. Potem przerzuciłam się na herbaty i tak zostalo do tej pory. 
    Picie herbat jest jak najbardziej okej!, jednak spożywanie ich w za dużych ilościach, może narobić nam więcej złego, jak dobrego. O tym z pewnością pojawi się już niedługo post :) 
    Dlatego postanowiłam przygotować sobie harmonogram, w którym napisałam sobie jasno, co kolejnie mogę wypić. W skład wchodzi woda (1,5l) oraz inne płyny (kawa, herbata, moja miksturka, którą rozpoczynam każdy dzień). By jeszcze bardziej ułatwić sobie to zadanie, zainstalowałam sobie na telefonie aplikację "Hydro Coach - pij wodę". 
    Wystarczy, że zalogujecie się poprzez konto Google i uzupełnicie formularz z waszą wagą, płcią, częstotliwością aktywności fizycznej oraz godziny w których się budzicie i zasypiacie. Dzięki temu aplikacja będzie mogła obliczyć ile potrzebujecie minimalnie płynów oraz ile razy dziennie zostaniecie powiadomieni o powinności wypicia szklanki wody. 
  2. Wykonywać systematycznie trening siłowy oraz cardio, według rozpiski!
    Sami już wiecie jak ciężko było mi w tym miesiącu dotrzymać tego postanowienia. Jednak w przyszłym nie ma opcji, bym dopuściła się tego samego. Rozpiska gotowa, więc trzeba działać! 
    Zostało mi dokładnie 8 tygodni do wielkiego wydarzenia, jakie będę dzieliła razem z Andzią, a pośladki od siedzenia wiecznie przed komputerem, się nie zrobią, tego jestem pewna. Dlatego też ciężarki w dłoń i jazda! CEL : 25 treningów w 29 dni! 
  3. Rozpocząć dział BEAUTY na blogu i systematycznie, co niedzielę w #SPADAY, dodawać post o tematyce czysto urodowej! Powiem Wam, że tutaj będę miała mega pole do popisu. Nie chcę was przynudząć tym, co na polskim YT jest tak popularne, czyli zwykłe HAULE kosmetyczne, czy też krótka, ogólnikowa recenzja danego produktu.
    Chcę do tego podejść jak najbardziej w stylu fit, bo o to tutaj chodzi, by nawet używanie kosmetyków kolorowych, jak i tych pielęgnacyjnych, było mądre i rozsądne.
    Będę testowała różności, których skład nie będzie pozostawiał wiele do życzenia, dawała porady i wrzucała domowe sposoby, na radzenie sobie z różnymi przypadkami.
    Co wy na to? Wchodzicie? 
Z mojej strony to na tyle jeśli chodzi o listę rzeczy do zrobienia w lutym. To, co chciałabym jeszcze dodać, to wyzwanie dla Andzika! Ostatnio przeżywała pewien kryzys i myśle, że został on już zażegnany, ale czy na dobre?, tego nie wiem. Dlatego chcę wyjść temu na przeciw i rzucić jej otwarte karty. WYZWANIE BRZMI: 4 wyjścia ze znajomymi, bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia. 


Wszystko idealnie się złożyło, bo mamy poniedziałek, a do tego 1-wszego lutego! Wiecie co to oznacza? "Zaczynam od poniedziałku" i "zaczynam od 1-wszego nowego miesiąca" dziś ma podwójną moc! 

Co Wy na to, aby dziś, właśnie dziś, zmienić swoje życie? Zacznij razem z nami wprowadzać zmiany w swoje życie, wdrążać to, co sobie zaplanowaliście. Może to właśnie ten moment, by zacząć przygodę swojego życia, znaleźć pasję i odkryć swoje nowe, lepsze "ja"?
Czytaj dalej »