13 września 2015

"Zmień coś w swoim życiu, zacznij żyć" - czyli zmiany, a motywacja

Witam wszystkich bardzo serdecznie w pierwszym moim poście zamieszczanym na tym blogu!

Zdaję sobie sprawę, że masz bardzo duże zaufanie już do Angeliki. Nie dziwi mnie ten fakt w ogóle, zważywszy na to jaki kontakt z nią posiadasz od pewnego czasu. Mnie natomiast jeszcze nie znasz, ale mam nadzieję, że nie przekreśliłaś z góry. Nie wiem jak powinnam się przedstawić, byś zainteresowała się mną, ale spokojnie, coś wymyślę. Nie wiem na prawdę wielu rzeczy, ale uczę się na każdym popełnionym błędzie i właśnie w tym miejscu będę to udowadniać! To co tutaj będę zamieszczać, to głównie moje życie, to czym zajmuję się na co dzień, moje przemyślenia, obiekcje, czasem nawet drastyczne poglądy, z którymi pewnie nie raz się nie zgodzisz, ale chyba po to jest internet, tak? By bawić się, być wolnym. Bynajmniej ja tak chcę to odbierać i proszę Cię, daj mi taką możliwość. Będziemy razem wymieniać się doświadczeniami, co ty na to? hym? :)



 Jak wcześniej już wspomniałam w poście powitalnym "Pierwsze słowa" oraz kilka zdań wyżej, doświadczenia jako tak nie posiadam, ale chcę po prostu spróbować czegoś nowego, mieć jakieś dobre, rozwijające hobby, które utrzyma się na dość długi czas. Nie żebym miała teraz jakieś ograniczające zajęcia, po prostu chcę coś zrobić ze swoim życiem! Zacząć od nowa.. och ironio, ileż razy można zaczynać od nowa? Bo jeśli by policzyć "początki" w moim prawie szesnastoletnim życiu, to byłoby ich dość sporo. I nie, nie mam ochoty liczyć ile dokładnie, zajęłoby to po prostu zbyt dużo czasu, a przecież nie lubisz tracić czasu na zbędne gadanie, czyż nie?
Może jednak wróć.. skończę teraz moje nudne biadolenie od rzeczy i krótkie przywitanie z Tobą, a zajmę się dzisiejszym tematem posta, czyli ZMIANY, A MOTYWACJA.  Poznasz mnie w trakcie naszej przygody bliżej. Wydaję mi się, że tak będzie dużo lepiej. Bycie tajemniczym zawsze przyciąga tłumy! Więc idąc tą myślą zaczynam!

Pewnie nie raz w Twoim życiu pojawiła się mała żaróweczka nad Twoją głową i zaświtała myśl o zmianach. Jednak zawiesiłaś się na chwilę i stwierdziłaś, że jednak nie czas na to by cokolwiek ruszać, bo pewnie jeszcze bardziej odsuniesz się od tabliczki z napisem "droga do szczęścia" i nigdy nie zajdziesz do upragnionego celu. Więc porzucasz szybko te myśli, bojąc się przyjąć je, jak na prawdziwą kobietę przystało i zasiadasz wygodnie przed ekranem laptopa/telewizora, zaczynasz seans ulubionego serialu, i zajadasz się ciastkami.
Nie martw się! Nie Ty jedna zostawiłaś siebie w strefie "chwilowo przegrani". Dlaczego przegrani? No właśnie.. bo nie podjęłaś żadnej walki o to, co chciałabyś osiągnąć. Nie ważne czy jest to bycie mistrzynią w skoku w dal, dostaniu się na studia, zdaniu na akademie sztuk pięknych czy zdobycie wymarzonej sylwetki, ważny jest cel, a od niego się wszystko zaczyna.
Zanim doszłam tu, gdzie jestem teraz, byłam tam, gdzie jesteś ty... z tą jedną różnicą, że w końcu odważyłam się ruszyć na przód i doszłam do trzech wniosków:

° zmiany sa czymś dobrym, nie trzeba się ich obawiać!

° zmiany dotyczące naszej osoby zawsze muszą wychodzić z nas samych, NIGDY pod presją i czyimś przymusem

° nie trzeba czekać do poniedziałku, by cokolwiek zmienić w naszym życiu


Odniosę się do każdego, by po prostu pokazać tutaj na swoim własnym przykładzie, jak zdobyć swoją własną motywację.
Kiedyś byłam osobą, która zmian nie lubiła. Uparłam się, że zmiany psują wszystko, że zabierają nam to, na co już wcześniej pracowaliśmy.
Jest to prawdziwe, jednak tylko w jakimś małym stopniu. Zmiany są na prawdę czymś dobrym! Przekonałam się o tym dokładnie rok temu, kiedy po raz kolejny miałam wyjechać do Niemiec, ale o tym innym razem, bo jest to niestety, albo i stety, temat morze.
To, że znajdujemy się teraz tu, gdzie jesteśmy i to jakie jesteśmy, zawdzięczamy zmianom.
To one kształtują naszą osobowość, nasz światopogląd. Nawet te najdrobniejsze uczą nas życia i przygotowują na późniejsze wielkie czyny i wiążące się z nimi konsekwencje.
Spójrz na to w całkiem inny sposób, by przestać się ich bać. Wyjdź im na przeciw, powiedz sobie głośno, że kolejna zmiana będzie początkiem nowej wspanialej przygody życia!
Nawet jeśli idzie pod górkę, nie poddawaj się. Myśl tylko o tym, że dziś jest lepsze niz wczoraj, a jutro będzie lepsze niż dzisiaj. Jeśli czujesz, że jesteś na dnie to tylko po to, by odbić się od niego i być dwa razy silniejszym niż byłeś. Tylko Ci, którzy mają twardy tyłek i do trwają do końca z dumnie podniesiona głową, będą zwycięzcami. Tylko słabi ludzie sie poddają, a Ci zaś są przegranymi, a wiemy, że nikt nie lubi przegrywać.
Dlatego trzeba wpoić sobie, że zmiany zawsze, nawet jeśli jest źle, niosą za sobą same dobre rzeczy i pozytywy dla nas.
Osoby trzecie, a nasze zmiany. Temat lekko zawiły, ale jednak wydaję mi się, że dość oczywisty.
Wiemy wszyscy doskonale, że czasami są sytuacje, w których ktoś z boku, ma wpływ na nasze życie. Jednak da się z tego wybrnąć! Jeśli oni robią krok na przód, ty zrób dwa. Nie daj sie ponieść zmianom, dotyczących twojej osoby, w których nie masz prawa głosu. Musisz dbać o swoje dobro w tym wszystkim. Bądź zdrowym egoistą.
Jeśli zmieniasz coś względem swojego życia, to tylko i wyłącznie wtedy, gdy tego chcesz i czujesz, że robisz to przede wszystkim dla wlasnego dobrego samopoczucia. By naprawić świat, zacznij od siebie! Niby takie łatwe i wszyscy o tym wiemy, ale jednak trudne do zrealizowania...
Jako ostatnie zostało "nie trzeba czekać do poniedziałku, by cokolwiek zmienić w naszym życiu".
Ile razy słyszałeś "od poniedziałku zacznę"... pytanie jest takie, którego poniedziałku? Ja wiele razy, a najgorsze jest to, że sama od siebie. Jest to po prostu kolejna wymowka naszego lenistwa, strachu.
Zanim zmotywowałam się do pewnych działań, minęła na prawdę wielka kupa czasu.
Po co czekać do poniedziałku, a potem w razie czego, czekac do następnego? Błędne koło. Takim tokiem myślenia minie wieczność! Wszyscy uczepilismy się tego biednego poniedziałku, jak rzep psiego ogona. Najlepiej zacząć w momencie, w którym powiedziało się, że czas na zmiany. Po prostu.
Moim poniedziałkiem jest teraz dzień, w którym zdam sobie sprawę, że potrzebuję zmiany! Koniec wymówek i ciągłego marudzenia. Chwytam byka za rogi i spełniam siebie. Bo przecież każdy dzień jest tak samo dobry, by coś zacząć. Po prostu znajdź cel, ustaw poprzeczkę i działaj! 
Jeśli chodzi o moje cele, to sa po prostu REALNE. Nie stawiam sobie poprzeczki, której wiem, że na pewno nie przeskoczę, ale mimo wszystko stawiam ja maksymalnie wysoko.
Doszłam do tego również po dość długim czasie zmagania się z własną osobowością. Charakterek mam po tatusiu, dlatego łatwiej mi dostrzegać pewne sprawy. Mam szanse naprawic je dość szybko. Przerost ambicji nad formą jest dość ciężka sprawą, ale jeśli się przyszlifuje choć trochę, jest to nawet fajne. Nawet moja najczęstsza wymówka "charakter", nie jest już przeszkodą.

"Uczeń zapytał mistrza:
-Mistrzu ile trzeba oczekiwać zmiany na lepsze?
-Jeśli będziesz oczekiwał - to długo. "

Tym jakże wylewnym akcentem kończę posta. Mam nadzieję, że sie podobało. Jeśli masz coś, czym chciałbyś/chciałabyś sie podzielić, a jest to zwiazane z dzisiejszym tematem, śmiało! Jestem ciekawa, jakie Ty masz zdanie :)


dysia.



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz